[SYLWETKA] Kim jest nowy ambasador USA w Polsce? W przeszłości ostro krytykował Tuska

Rose urodził się w Indianapolis w typowej amerykańskiej rodzinie z klasy średniej. Jako młody człowiek zdecydował, że zostanie dziennikarzem. Studiując na mocno lewicowym Uniwersytecie Columbia, został konserwatystą. Uderzyło mnie jak to środowisko, które miało być źródłem wolności słowa i różnorodności myśli, robiło wszystko, co w jego mocy, by je zmiażdżyć. Tylko sprawy zewnętrzne, jak kolor skóry czy płeć, były tolerowane. To było lewicowe ujednolicenie, które uznałem za absolutnie paraliżujące, i zacząłem kwestionować wszystko, czego mnie tam uczono – powiedział magazynowi Indianapolis Monthly.
Po studiach zatrudnił się w południowoafrykańskim oddziale CBS Radio, dla którego relacjonował upadek reżymu Marcosa na Filipinach. W 1986 roku wrócił do USA, a rok później przeprowadził się do Nowego Jorku, gdzie założył firmę New York News Corp, która świadczyła usługi satelitarne dla zagranicznych mediów, które tworzyły relacje z USA.
Uratować wieloryby
W 1988 roku został zatrudniony przez jedną z japońskich telewizji. Miał udać się z jej ekipą do niewielkiego miasteczka Barrow na Alasce, które latem odwiedzane jest przez wieloryby. Kilka dni przed jego przybyciem trzy wieloryby utknęły tam pod lodem. Był w nim mały otwór, przez który mogły oddychać. W normalnych okolicznościach albo zostałyby upolowane, albo udusiły się gdy otwór by zamarzł. Tym razem miało jednak być inaczej. Lokalny oddział telewizji NBC opowiedział ich historię, a ta poruszyła świat. Zdecydowano więc, że zostaną uratowane. Prezydent Reagan wysłał do tego miasteczka Gwardię Narodową. Koncern petrochemiczny VECO wypożyczył specjalną barkę do łamania lodu, a Związek Sowiecki wysłał tam dwa lodołamacze do jej holowania. Ostatecznie udało się uratować dwa z trzech zwierząt.
Rose był jednym z ok. 150 dziennikarzy z 26 stacji telewizyjnych, którzy opisywali to zdarzenie. Zrobiło na nim głębokie wrażenie. W 1989 roku napisał o nim książkę. Skupił się w niej nie tylko na samej akcji ratunkowej, ale przede wszystkim na medialnym cyrku, jaki jej towarzyszył. Jego książka przez jakiś czas trafiła nawet na listę bestsellerów New York Times, ale jej sprzedaż szybko spadła, a on sam nie zarobił na niej zbyt wiele. W 2012 roku jego książka została zekranizowana przez Hollywood.
Wydawca w izraelskim dzienniku
W 1990 roku Rose udał się na wycieczkę do Jerozolimy. Spotkał tam młodą kobietę o imieniu Rachel, którą poznał podczas jednej z wcześniejszych wycieczek. Tym razem zaiskrzyło i już rok później zostali małżeństwem. Mieli trzech synów, ale ich małżeństwo rozpadło się w 2006 roku.
W tym samym czasie Rose wpadł w oko Steve'a Goldsmitha, burmistrza Indianapolis, który zatrudnił go w swoim biurze. Jednym z jego zadań było zbieranie pieniędzy na jego kampanie wyborcze. W ten sposób poznał potentata medialnego Conrada Blacka, do którego należały dzienniki Chicago Sun-Times i Jerusalem Post. W 1996 roku Black zaproponował mu zostanie wydawcą tego drugiego. Rose z rodziną przeprowadził się do Jerozolimy. Jego zadanie miało jednak okazać się trudne i nieprzyjemne. Historyczny dziennik był na granicy upadku i Rose musiał zwolnić 260 z 400 jego pracowników. Wspominał po latach, że nie miał w nim przez to żadnych przyjaciół i czuł się osaczony. Jest jednak przekonany, że dzięki temu ten dziennik istnieje do dzisiaj. Black sprzedał go w 2003 roku i Rose stracił tę pracę.
O jeden dzień od śmierci
Rose wspomina, że mieszkając w Izraelu cały czas obawiał się palestyńskiego terroryzmu. Pewnego dnia wpadł w panikę, gdy dowiedział się, że terroryści zaatakowali szkołę, w której uczył się jego syn. Gdy dobiegł na miejsce, okazało się, że zaatakowali jednak inną szkołę. Najbliżej zostania ofiarą terroryzmu znalazł się jednak, paradoksalnie, w USA. 10 września przebywał w Nowym Jorku, gdzie był umówiony na spotkanie z przedstawicielem dziennika Wall Street Journal. Ten jednak przełożył je w ostatniej chwili na następny dzień, więc Rose poszedł na spacer i postanowił wjechać na taras widokowy World Trade Center. Gdy dzień później jechał taksówką na spotkanie, był świadkiem, jak w wieże WTC uderzył drugi samolot. Bilet na ten taras do dzisiaj zawsze nosi przy sobie.
Rose wrócił do Indianapolis. W 2007 roku zmarła kongresman z Indiany Julia Carson, więc postanowił wystartować w wyborach na jej miejsce. Namówił go do tego jego przyjaciel, późniejszy wiceprezydent Mike Pence, który startował wtedy w wyborach na gubernatora. Gdy Trump zaproponował Pence'owi zostanie wiceprezydentem, Rose został jego doradcą. Nie został jednak nigdy kongresmanem. On sam uważa, że jego program wyborczy – w którym m.in. ostro sprzeciwiał się aborcji i homomałżeństwom, czy obiecywał skończyć świecki atak na Boga i życie publiczne, był nieco zbyt prawicowy – przegrał w prawyborach z bardziej umiarkowanym Jonem Elrodem.
W 2008 roku zaczął prowadzić wspólnie z Garym Bauerem, prezydentem konserwatywnej organizacji American Values, program w satelitarnym radiu Sirisus XM, prowadzi go do dzisiaj. Rose często jest oskarżany o bycie prawicowym fanatykiem, ale on sam nie zgadza się z tą opinią. Widzę siebie jako kogoś, kto żarliwie strzeże przed ekstremistami. Oczywiście nikt się w taki sposób nie opisze. Jerry Falwell <znany amerykański tele-kaznodzieja – dop. red.> nie wpisałby sobie „fanatyczny prawicowy fundamentalista” w podaniu o pracę. Więc przyznam się, że jestem ekstremistą jeśli chodzi o obronę mojego kraju, moich wartości i cywilizacji judeochrześcijańskiej. A zdrowe społeczeństwo pozwala na odmienne opinie. Konsensus to coś, co mają w Korei Północnej.
Rose wyznaje ortodoksyjny judaizm i w jego duchu wychował swoich synów. Ściśle przestrzega szabatu – od zachodu słońca w piątek nie korzysta z żadnej nowoczesnej technologii, łącznie z samochodem, nie gotuje, ani nawet nie robi notatek. Rose nie ukrywa też, że jest syjonistą i tego, że mimo nieprzyjemnych doświadczeń w Jerusalem Post bardzo lubi i ceni Izraelczyków. Ostro krytykował administrację Bidena za niewystarczające, jego zdaniem, wsparcie dla Izraela.
Doskonale wie, co robi Tusk
Jeszcze zanim Trump nominował go na ambasadora w naszym kraju, Rose podejmował też temat Polski. Kiedy w lutym 2019 roku dziennikarka NBC Andrea Mitchell przeprosiła za „przejęzyczenie”, w którym oskarżyła rząd Polski o udział w likwidacji warszawskiego getta, ostro zareagował na to na Twitterze. Rząd Polski nie tylko „nie brał udziału” w tłumieniu powstania w Getcie Warszawskim – rząd Polski odmówił poddania się Hitlerowi, uciekł do Londynu, gdzie dołączył do aliantów by kontynuować walkę o wyzwolenie Polski i całej okupowanej Europy spod nazistowskiego piekła – napisał.
W innym wpisie, polemizując z oskarżeniami, że Rosjanie mieli wpływ na wybór Trumpa na prezydenta, oskarżył administrację Bidena o to, że ta wpływała na wybory w Polsce i w Izraelu. Jestem ciekaw, jak New York Times, który spędził ostatnie osiem lat na złorzeczeniu na „zagrożenia dla demokracji” jakie stanowi rzekoma „kontrola mediów” przez Prawo i Sprawiedliwość, przekręci ten groteskowy czyn jako kolejny ruch celem „przywrócenia demokracji” w Polsce Donalda Tuska” - skomentował nielegalne przejęcie TVP World. Bardzo ostro krytykował też Tuska za plany aresztowania premiera Netanjahu podczas obchodów rocznicy wyzwolenia Auschwitz i gratulował prezydentowi Dudzie tego, że namówił go do zmiany zdania i nie pozwolił, by to popsuło stosunki Polski z USA.
źr. wPolsce24 za Indianapolis Monthly