Hennig-Kloska tłumaczy się z „wrzutki” do ustawy wiatrakowej. Nawet rządowe media nie mogą w to uwierzyć

Prezydent Karol Nawrocki postanowił zawetować tzw. ustawę wiatrakową, która zakładała, że nowe turbiny wiatrowe mogłyby stanąć w odległości 500 m od budynków mieszkalnych, a nie jak do tej pory – 700 m. W tym samym projekcie ustawy znalazł się także zapis dotyczący zamrożenia cen energii.
- Ta ustawa dotyczy wiatraków, a nie obniżenia cen energii elektrycznej. Aby obniżyć ceny energii, musimy zrezygnować z tego, co wpływa najbardziej na jej cenę, czyli zrezygnować z ETS i odchodzić od tzw. „Zielonego ładu" – podkreślał w czwartek prezydent.
Dlaczego zatem rząd powiązał wiatraki z cenami energii? Wątpliwości próbowała wyjaśnić minister klimatu i środowiska. Podczas audycji „Sygnały Dnia” na antenie Programu Pierwszego Polskiego Radia mówiła m.in. o okresie wakacyjnym. Dla Pauliny Hennig-Kloski argumentem jest również to, że podobne praktyki miał stosować rząd Zjednoczonej Prawicy.
– Przed okresem wakacyjnym to była jedyna ustawa ministra klimatu i środowiska, która była na tak zaawansowanych pracach parlamentarnych, że mogłam to tam po prostu dołączyć. I to było po prostu racjonalne. Niejednokrotnie tak również robiło PiS, dołączając jakieś pilne rzeczy, które pojawiają się na horyzoncie – powiedziała szefowa MKiŚ.
Gdy prowadzący audycję przypomniał, że obecnie rządzący krytykowali wówczas takie „wrzutki”, minister odparła: Ale to nie była wrzutka, nie wiem, łamiąca konstytucję czy wrzutka – bo takie też stosowali nasi poprzednicy – tworząca jakiś chaos.
- To była prosta wrzutka o zapewnieniu obywatelom osłon energetycznych do końca roku, bo po prostu w międzyczasie z oszczędności programowych mogliśmy uruchomić dodatkowe pule pieniędzy na ten cel – dodała Hennig-Kloska.
źr. wPolsce24 za Polskie Radio