Grożą Krzysztofowi Stanowskiemu? Porażający tekst opublikowany w "Rzeczpospolitej"
![stanowski.webp](https://wpolsce24.tv/storage/files/2025/1/30/7c3bcf9b-5f78-47d7-ae62-b3581502cb63/stanowski.webp?p=wpolsce_article_details_main_xsmall)
Założyciel Kanału Zero ogłosił kilka tygodni temu, że rozpoczyna zbiórkę podpisów dla swojego komitetu wyborczego. Podkreślił, że chce być "kandydatem na prezydenta, ale nie prezydentem".
- Chcę wam w krzywym zwierciadle pokazać, jak wygląda ten prezydencki wyścig - mówił.
Po tej decyzji eksperci ds. mediów i polityki przyznawali dość zgodnie, że nie do końca wiadomo, czym jest pomysł Stanowskiego i jak należy go traktować.
Chwyt marketingowy? Sposób na autopromocję, czy może jednak zawoalowany sprytnie pomysł na realizowanie ambicji politycznych?
Trudno domniemywać, ale jedno jest pewne: byli i tacy, u których ten start internetowego celebryty w prezydenckim wyścigu nie wywołał przesadnego entuzjazmu.
- Dziwna ta nasza demokracja. Właśnie w opiniotwórczej gazecie przeczytałem, że mogę zostać zniszczony, mój biznes może zostać zniszczony i że bawię się zapałkami na stacji benzynowej - w taki sposób do wspomnianych "umiarkowanych entuzjastów" odniósł się główny zainteresowany.
Komentował w ten sposób tekst, który opublikowała na swoich łamach "Rzeczpospolita".
Wspomniany artykuł podpisany jest przez Marka Migalskiego, politologa, który w 2009 roku kandydował z list PiS, a później wykonał światopoglądową woltę i od 2016 został prowadzącym programy w TVN.
Jeszcze później, bo w 2019, bez powodzenia starał się dostać z list Koalicji Obywatelskiej do Senatu.
Dziś Migalski występuje w lewicowo-liberalnych mediach w charakterze komentatora i publicysty. W swoim tekście w "Rz" napisał o aktywności wyborczej Stanowskiego w taki sposób:
"(...) w kampanii ostatecznie zagrozi wiceszefowi PO. (...) szefa Kanału Zero może czekać kilka niemiłych niespodzianek ze strony państwa. Czym innym jest bowiem "dojeżdżanie" libków i lewaków w swoich mediach społecznościowych, a czym innym wejście w drogę "dużym misiom". (...) nie dość, że Stanowski nie zawojuje świata polityki, to jeszcze może sobie (wbrew oczekiwaniom i nadziejom) napytać kłopotów z prowadzeniem biznesu. Ale kto odważnemu, beztroskiemu i bogatemu zabroni zabaw z zapałkami na stacji benzynowej?"
Niewiele tu zostawiono do domysłów, prawda? Choć we współczesnych mediach, gdzie króluje infotainment, słowa takie jak "bulwersujący", "porażający" czy "szokujący" są nadużywane, to doprawdy trudno tu o inny komentarz.
Bo jeśli tego typu - wyrażona wprost sugestia, co może czekać Stanowskiego - nas nie szokuje, to już naprawdę wszystko wolno.
źr. wPolsce24 za X/RP.PL