Dlaczego wojsko nie wykryło rosyjskiego drona? Minister Bosacki: "To nie było pod Warszawą"

Choć oczywiste jest dla każdego, iż stuprocentowo szczelne systemy obrony przeciwlotniczej nie istnieją nigdzie na świecie, to tłumaczenie wiceministra M. Bosackiego zdumiewa i zaskakuje bezczelnością. Kolejny raz się okazuje, iż część Rzeczypospolitej jest przez polityków Platformy Obywatelskiej zwyczajnie ignorowana!
Czyżby nowa wykładnia obrony Polski, nawiązywała do starych planów Platformy Obywatelskiej? Przypomnijmy, we wrześniu 2023 roku rząd Zjednoczonej Prawicy ujawnił dokumenty, zgodnie z którymi rząd Donalda Tuska (z lat 2007 - 2011) planował obronę Polski na linię Wisły.
- Rosjanie zostawiliby za sobą spaloną ziemię. Między Wisłą a Bugiem nie zostałoby nic. Musielibyśmy odbijać okupowane przez Rosjan ziemie – oceniał wówczas gen. Skrzypczak pytany o to, jakie byłyby konsekwencje rosyjskiego ataku na Polskę, który zatrzymałby się dopiero na linii Wisły.
Nietrudno wyobrazić sobie, co zdarzyłoby się wówczas, gdyby dron, który spadł 100 km od polskiej granicy (!) uderzył nie w pole kukurydzy, ale np. w Lublin. Co wówczas mówiłby minister Bosacki?
źr. wPolsce24 za RMFFM