Rzecznik rządu cieszy się, że odwołano szefa KRRiT. Ujawniamy, czego tym razem nie zrozumiał Szłapka

Przypomnijmy: w piątek Sejm podjął decyzję o postawieniu Macieja Świrskiego przed Trybunałem Stanu. Za wnioskiem głosowało 237 posłów, co miało skutkować zawieszeniem go w czynnościach służbowych. Sam Świrski uznał jednak tę decyzję za niezgodną z Konstytucją i odmówił jej przyjęcia.
Mimo to KRRiT zdecydowała o odwołaniu swojego przewodniczącego z piastowanej funkcji. Nie była to z pewnością, jak chcieliby politycy koalicji rządzącej i ich najbardziej zagorzali fanatycy, decyzja oznaczająca brak zaufania do swojego szefa, a raczej pewien zabieg taktyczny.
Rzecznik rządu Adam Szłapka raczej tego nie dostrzegł, ponieważ w mediach wyraził zadowolenie z tej decyzji. Zresztą nie on jeden, bo zaraz dołączyli do niego inni politycy formacji rządzącej m.in europoseł Dariusz Joński. Radość ta z pewnością jest przedwczesna.
Jak zauważył dziennikarz Piotr Gursztyn na antenie telewizji wPolsce24, cała sytuacja może w rzeczywistości uderzyć w rząd. Jego zdaniem decyzja o odwołaniu Świrskiego była próbą ochrony stabilności KRRiT i zapobiegnięcia paraliżowi tego organu w świetle trwającej procedury przed Trybunałem Stanu. Nowa przewodnicząca, Agnieszka Glapiak, miała działać z myślą o dobru instytucji, nie chcąc dopuścić do jej destabilizacji.
W konsekwencji może się okazać, że główny cel rządu, polegający na przejęciu kontroli nad Krajową Radą Radiofonii i Telewizji, nie zostanie zrealizowany. Obozowi rządzącemu będzie też teraz trudniej przedsięwziąć kroki, które dałoby się prawnie uzasadnić.
źr.wPolsce24