Polska

Liczyłeś na bon ciepłowniczy? Zamiast pomocy wszedł bubel, który nie działa! "Tracimy nie tylko czas, ale także i pieniądze"

opublikowano:
Kaloryfer z widoczną dłonią przy potencjometrze, w prawym górnym rogu premier Donald Tusk oraz wicepremier, szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz na sali obrad Sejmu w Warszawie,
(fot. Freepik/PAP/Piotr Nowak)
Samorządy alarmują, że rządowy bon ciepłowniczy zamiast realnej pomocy stał się dla wielu gmin kosztowną biurokratyczną pułapką – urzędy muszą organizować nabór i analizować wnioski, choć z góry wiadomo, że mieszkańcy i tak nie spełnią ustawowych kryteriów. Problem wynika z konstrukcji przepisów: w wielu gminach nikt nie dostanie bonu, ale i tak trzeba powołać zespół, przyjmować dokumenty i prowadzić całą obsługę programu.​

Bon ciepłowniczy – komu miał pomagać

Samorządy narzekają, że tracą czas i jednocześnie pieniądze, bo złożone wnioski trzeba przeanalizować i sprawdzić, choć z góry wiadomo, że progi są tak skonstruowane, że o realną pomoc nie da się zawalczyć.

W zamyśle rządzących, bon ciepłowniczy miał być nowym świadczeniem dla gospodarstw domowych o niskich dochodach, korzystających z ciepła systemowego i płacących wysoką cenę za gigadżul energii. Wsparcie ma być przyznawane dwukrotnie – za drugą połowę 2025 r. od 500 do 1750 zł oraz za cały 2026 r. od 1000 do 3500 zł, co w sumie miał dać nawet 5250 zł pomocy dla najbardziej obciążonych rachunkami rodzin.​

Aby otrzymać bon, trzeba spełnić kilka warunków jednocześnie: zmieścić się w kryterium dochodowym (ok. 3200–3272 zł dla singla i ok. 2300–2450 zł na osobę w gospodarstwie wieloosobowym), korzystać z ciepła z sieci oraz ponosić koszt powyżej 170 zł za 1 GJ. To połączenie progów dochodowych i cenowych sprawia, że świadczenie trafia wyłącznie do wąskiej grupy gospodarstw domowych w określonych systemach ciepłowniczych.​

Dlaczego gminy mówią o „pułapce finansowej”?

Samorządy wskazują, że ustawodawca nałożył na nie obowiązek zorganizowania całego procesu – od wydania zarządzenia, przez powołanie zespołu i uruchomienie naboru, po weryfikację wniosków – nawet w gminach, gdzie nie ma szans na wypłatę choćby jednego bonu. Dotyczy to m.in. miejscowości, w których nie funkcjonuje żadne przedsiębiorstwo ciepłownicze w rozumieniu ustawy albo cena ciepła nie przekracza 170 zł/GJ, przez co mieszkańcy z automatu wypadają z programu.​

Efekt jest taki, że urzędnicy poświęcają czas na przyjmowanie i analizowanie wniosków, które muszą zakończyć się odmową, a gminy ponoszą koszty organizacyjne, nie uzyskując w zamian żadnego efektu społecznego. Samorządy podkreślają, że system przewiduje rekompensaty za obsługę wypłat, ale tylko tam, gdzie faktycznie dojdzie do przyznania bonów, co oznacza, że gminy „bezbonowe” zostają z nieopłacaną biurokracją.​

Kryteria, które wykluczają całe miejscowości

Kluczowym problemem jest zapis, że bon przysługuje wyłącznie gospodarstwom korzystającym z ciepła systemowego o cenie powyżej 170 zł/GJ, przy jednoczesnym spełnieniu wymogu dochodowego. W wielu mniejszych gminach mieszkańcy ogrzewają się indywidualnie (gaz, węgiel, pelet, piece na ekogroszek czy pompy ciepła), albo korzystają z lokalnych kotłowni, które nie mieszczą się w definicji systemu ciepłowniczego z ustawy.​

Paradoks polega na tym, że tam, gdzie samorządom udało się utrzymać relatywnie niższe taryfy za ciepło, mieszkańcy są z automatu pozbawieni prawa do bonu, ponieważ cena nie przekracza ustawowego progu. W praktyce oznacza to, że program w większym stopniu wspiera gospodarstwa w droższych systemach ciepłowniczych, a pomija tych, którzy również odczuwają skutki inflacji i wysokich kosztów energii, ale funkcjonują w innych modelach ogrzewania.​

Reakcja rządu na skargi samorządów

Ministerstwo Energii tłumaczy, że zaprojektowało bon ciepłowniczy jako działanie doraźne, ukierunkowane na najbardziej potrzebujące gospodarstwa dotknięte wysokimi kosztami ciepła systemowego, a kryteria mają zapobiegać „rozlewaniu się” pomocy na osoby o wyższych dochodach. Resort wskazuje też, że zasady refundacji kosztów obsługi przez gminy są analogiczne jak przy wcześniejszym bonie energetycznym, a łączny budżet programu wraz z obsługą samorządów to ok. 885 mln zł w 2026 r.​

Jednocześnie rząd przygotował nowelizację ustawy, która ma zwolnić z obowiązku rozpatrywania wniosków te gminy, na których terenie nie ma systemów ciepłowniczych albo cena ciepła nie przekracza 170 zł/GJ, co ma ograniczyć liczbę „martwych” naborów. Samorządy podkreślają jednak, że zmiany przyszły dopiero po fali krytyki i że pierwotna konstrukcja przepisów przerzuciła na nie koszty oraz odpowiedzialność za błędy legislacyjne przy projektowaniu bonu ciepłowniczego.​

Co dalej z pomocą na ciepło

Eksperci rynku energetycznego zwracają uwagę, że bon ciepłowniczy jest kolejnym czasowym mechanizmem wsparcia, który nie zastępuje długofalowej polityki stabilizacji cen energii i modernizacji systemów ciepłowniczych. Ich zdaniem lepszym rozwiązaniem byłoby uproszczenie kryteriów, szersze objęcie gospodarstw o niskich dochodach oraz powiązanie pomocy z inwestycjami w efektywność energetyczną, a nie wyłącznie z aktualną ceną za gigadżul.​

Samorządy apelują, by przyszłe programy osłonowe były konsultowane z gminami na etapie projektu, tak aby uniknąć sytuacji, w której urzędy pracują nad setkami bezskutecznych wniosków, a mieszkańcy są rozczarowani brakiem realnej pomocy. Dla wielu rodzin bon ciepłowniczy pozostaje bowiem nie tyle szansą na niższe rachunki, co symbolem skomplikowanego systemu, w którym wsparcie często zatrzymuje się na poziomie dobrze brzmiącej nazwy programu.

źr. wPolsce24 za Money.pl/DGP

 

Polska

Nagranie, które wstrząsnęło siecią. Lalki zastąpią kobietom dzieci? To już się dzieje

opublikowano:
orosła kobieta trzyma realistyczną lalkę typu reborn, wyglądającą jak niemowlę; scena pokazuje opiekę nad lalką w sposób przypominający opiekę nad prawdziwym dzieckiem
Dla wielu kobiet takie lalki są sposobem radzenia sobie z żałobą (fot. zrzut ekranu z X)
Po mediach społecznościowych rozeszło się nagranie, na którym dorosła kobieta bawi się lalkami tak, jakby były prawdziwymi dziećmi. Wzbudziło ogromne kontrowersje.
Salon Dziennikarski

Rózga dla Tuska? „Salon Dziennikarski” o aferze kryptowalut, bublu MiCA i fatalnym pomyśle na reparacje

opublikowano:
tusk
W „Salonie Dziennikarskim” padły ostre diagnozy pod adresem rządu Donalda Tuska. Tajne posiedzenie Sejmu w sprawie kryptowalut nazwano początkiem dużej operacji politycznej przeciw prawicy, rządowy projekt ustawy wdrażającej MiCA – legislacyjnym potworkiem, a pomysł wypłaty reparacji z polskiego budżetu – politycznym infantylizmem. W tle pojawia się także pytanie o kierunek polityki prezydenta Karola Nawrockiego wobec Węgier i Viktora Orbána.
Polska

Pierwsza dama i młodzi artyści z Podhala ubrali pałacową choinkę

opublikowano:
choinka
W Sieni Wielkiej Pałacu Prezydenckiego stanęła choinka. W dekorowanie bożonarodzeniowego drzewka zaangażowała się pierwsza dama Marta Nawrocka wraz z uczniami i nauczycielami Państwowego Liceum Sztuk Plastycznych w Zakopanem.
Polska

Czy minister Żurek ujawnił tajne informacje? PiS idzie do prokuratury

opublikowano:
Minister Waldemar Żurek przemawia w Sejmie podczas gorącej debaty, która wywołała polityczne kontrowersje
Politycy Prawa i Sprawiedliwości zarzucają ministrowi sprawiedliwości Waldemarowi Żurkowi ujawnienie fragmentu wypowiedzi ze ściśle tajnej części posiedzenia Sejmu, co – ich zdaniem – może wypełniać znamiona przestępstwa. Zapowiadają, że złożą na ministra zawiadomienie do prokuratury. - Przestępca nie może być ministrem sprawiedliwości – argumentują.
Polska

Wiadomości wPolsce24: Szukali dowodów, musieli wezwać karetkę. Służby Tuska w akcji

opublikowano:
Wiadmości wPolsce24 relacjonują sprawę dotyczącą rzekomego zastraszania świadków przez Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego (ABW) w toczącej się sprawie dotyczącej Funduszu Sprawiedliwości i fundacji Profeto. Opisano przypadek przedsiębiorcy, który, będąc świadkiem, doznał zawału serca podczas porannej interwencji ABW, co wymagało wezwania karetki pogotowia. Prawnicy i opozycja podkreślają, że działania te są niezgodne z prawem i stanowią nękanie, gdyż cała dokumentacja dowodowa została już przesłana do sądu wraz z aktem oskarżenia.
(fot. screen za wPolsce24)
Redakcja Wiadomości wPolsce24 pokazuje sprawę dotyczącą prób - w ocenie mecenasa K. Wąskieskiego - zastraszania świadków przez Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego (ABW) w toczącej się sprawie dotyczącej Funduszu Sprawiedliwości i fundacji Profeto
Polska

Aż trudno uwierzyć w to, co zrobili na antenie! Tak wygląda propaganda TVP w likwidacji

opublikowano:
 Autorzy podkreślają, że ta masowa dezinformacja promująca rządy „koalicji 13 grudnia” jest finansowana z publicznych pieniędzy, marnując miliardy złotych, które mogłyby zostać przeznaczone na cele społeczne, jak np. leczenie chorych.
(fot. screen wPolsce24)
Nielegalna, siłowo przejęta telewizja reżimowa w likwidacji, tym razem przeszła samą siebie! Zakłamywanie rzeczywistości doszło do takiego momentu, w którym aż cieżko uwierzyć, że ktoś miał odwagę wypuścić taki materiał na antenie TVP!