Wygasła, zawarta jeszcze przez rząd PiS, umowa na projekt polskiej elektrowni atomowej

Pełnomocnik rządu ds. strategicznej infrastruktury energetycznej Wojciech Wrochna pytany przez "Rzeczpospolitą", czy wygaśnięcie umowy oznacza brak formalnych zobowiązań wobec Amerykanów, przyznał: „Formalnie, gdyby tak się zadziało, to tak, z formalnego punktu widzenia tak by to wyglądało”. Jednocześnie uspokaja, że współpraca trwa, ale „bez możliwości zlecania nowych prac”.
Niepewne warunki negocjacji
Rząd Tuska nie ujawnia szczegółów rozmów z Amerykanami, ale nieoficjalnie wiadomo, że negocjowane są nowe warunki umowy, w tym odpowiedzialność za projekt oraz sposób płatności. Dziś, po krytycznym tekście "Rzeczpospolitej" i posiedzeniu Rady Ministrów Tusk niespodziewanie ogłosił, że właśnie "zakończono negocjacje umowy pomostowej z wykonawcami pierwszej polskiej elektrowni jądrowej (...) Porozumieliśmy się z amerykańskimi partnerami w taki sposób, że ta umowa jest dla nas dużo bardziej korzystna". Tusk wyjaśnił, że poprzedni rząd wyłączył z negocjacji Prokuratorię Generalną, co - jego zdaniem - stawiało nas w trudniejszej sytuacji podczas rozmów. Szef rządu dodał, że obecnie udało wynegocjować się m.in. terminy i kary za niedotrzymanie umów.
Jednocześnie rząd prowadzi trudne rozmowy z Komisją Europejską o zgodę na pomoc publiczną dla projektu atomowego, szacowaną na 60 mld zł. Niby rząd liczy, że KE zgodzi się na dokapitalizowanie Polskich Elektrowni Jądrowych, ale nie jest tajemnicą, że Berlin ma ogromny wpływ na decyzje Brukseli. A Berlin jest największym wrogiem budowy elektrowni atomowej w Polsce, o czym bardzo często przekonuje nas lektura niemieckich mediów.
Niemieckie media: Tusk blokuje budowę elektrowni
Przypomnijmy, że już 20 marca, a więc na 11 dni przed wygaśnięciem umowy z Westinghouse informowaliśmy o tekście niemieckiego dziennika "Die Tageszeitung", w którym wprost napisano, że Donald Tusk robi wszystko, by opóźnić budowę elektrowni, a może nawet doprowadzić do jej anulowania. Zamiast energii jądrowej, priorytetem rządu mają być farmy wiatrowe i magazyny energii.
Polska opinia publiczna nie została poinformowana o możliwych opóźnieniach i trudnościach, podczas gdy niemieckie media już o nich piszą. Powstaje pytanie: czy Berlin ma lepszy dostęp do informacji niż Polacy? A może decyzje rządu w sprawie energetyki jądrowej są podejmowane z uwzględnieniem interesów zachodnich sąsiadów?
Jeśli rząd Donalda Tuska rzeczywiście zmierza do rezygnacji z atomu, powinien otwarcie o tym poinformować obywateli. Na razie jednak jego oficjalne zapewnienia stoją w sprzeczności z doniesieniami niemieckich gazet. Warto także zwrócić uwagę, że zakomunikowane dziś przez Tuska "zakończenie negocjacji" nie jest tożsame z podpisaniem nowej wiążącej umowy.
źr. wPolsce24 za rp.pl