Szokujące kulisy afery z Biedronką. Chcesz zmienić pracę? Nie dostaniesz przepustki

Przypomnijmy: w lipcu br. Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów postawił zarzuty zmowy na rynku pracy koncernowi Jeronimo Martins Polska, 32 firmom transportowym współpracującym z siecią, a także ośmiu menedżerom i właścicielom firm. Formalnie bowiem kierowcy odpowiedzialni za dostawy nie są pracownikami Biedronki, zatrudniają ich niezależne od JMP podmioty. Biedronkowa flota liczy łącznie 1930 naczep i 240 samochodów-chłodni.
- Podejrzewamy, że firmy transportowe oraz Jeronimo Martins Polska zawarły porozumienie, którego celem miało być ograniczenie możliwości przechodzenia kierowców pomiędzy firmami transportowymi obsługującymi centra dystrybucyjne Biedronki. Tym samym przedsiębiorcy mogli chcieć uniknąć wzajemnego „podkupywania” sobie pracowników. Takie działanie jest nie tylko niezgodne z prawem ochrony konkurencji, ale również niedopuszczalne w wymiarze ludzkim. Każdy powinien mieć prawo do swobodnego wyboru oraz zmiany miejsca pracy – mówił wówczas prezes UOKiK Tomasz Chróstny.
Bez przepustki
Teraz „Gazeta Wyborcza” ujawnia szczegóły szokującego procederu.
- Oficjalnie żaden kierowca, który chce zmienić pracę, nie dostaje zakazu. Po prostu nie dostaje nowej przepustki do wjazdu na Centrum Dystrybucyjne. Musi poczekać trzy miesiące - mówi w rozmowie z gazetą jeden z kierowców wożących towar do Biedronek na Mazowszu.
- Możesz stać za płotem. To jest narzędzie kontroli, którego ludzie z zewnątrz nie widzą – dodaje kierowca.
Szukają poszkodowanych
Jak podaje „GW” Biedronka została przez UOKiK „postawiona pod ścianą”, dlatego szuka poszkodowanych zmową kierowców. Do wszystkich szoferów realizujących dostawy dla sieci w latach 2017-2024 trafił list wzywający do kontaktu tych, którzy „zostali objęci zakazem lub ograniczeniem możliwości przechodzenia pomiędzy firmami transportowymi obsługującymi centra dystrybucyjne Biedronki, w wyniku czego pozostawali bez pracy".
UOKiK ostrzega, że za udział w porozumieniu ograniczającym konkurencję grozi kara w wysokości do 10 proc. obrotu przedsiębiorcy. W przypadku Biedronki mogłaby ona wynieść więc nawet około 10 miliardów złotych.
źr. wPolsce24 za "Gazeta Wyborcza"











