Pracownicy tego dyskontu muszą mówić po rosyjsku. Tajemnicza sieć z udziałem Niemców w Polsce

Pierwszy sklep sieci Ufke ruszył w Białej Podlaskiej (woj. lubelskie). To tzw. hard dyskont, czyli coś w rodzaju Biedronki z pierwszych lat działalności: towary sprzedawane są wprost z palet, asortyment jest bardzo ograniczony, nie ma produktów znanych marek i tak dalej.
Rosyjscy oligarchowie i obywatelka Niemiec
Jak pisze branżowy portal wiadomoscihandlowe.pl, Ufke jest bardzo podobny do działających w Polsce sklepów Myprice, należących do spółki kontrolowanej przez rodzinę rosyjskich oligarchów Siergieja i Andrieja Sznejderów. Rosjanie otworzyli właśnie w Warszawie inny dyskont, Moja Cena, wyglądający według Wiadomości Handlowych „jak klon Myprice”.
Jedynym udziałowcem założonej w Polsce spółki Ufke jest Tanja Schneider, obywatelka Niemiec posiadająca polską rezydencję podatkową. Czy to tylko zbieżność nazwisk, czy też Tanja Schneider powiązana jest rodzinnie z rosyjskimi Sznejderami? Nie wiadomo, firma nie udziela tego typu informacji.
Trzeba mówić po rosyjsku
Na rosyjski ślad wskazuje jednak fakt, że od przyszłych pracowników (przedstawiająca się jako „polsko-niemiecka” firma chce otworzyć kolejne sklepy, m.in. w Dębicy i Lublinie) wymaga się biegłej znajomości języka Tołstoja.
Jak podają wiadomoscihandlowe.pl Ufke szuka m.in. prawnika do spraw umów z językiem rosyjskim, kierownika sklepu spożywczego znającego język rosyjski, księgowej znającej język rosyjski, kierownika działu zakupów ze znajomością języka rosyjskiego na poziomie C1, a także specjalisty ds. zakupów mówiącego dobrze po rosyjsku.
W dyskoncie, obok chińskich czy ukraińskich, sprzedawane są produkty m.in. z Białorusi. Tam również jest zarejestrowana firma, na którą zarejestrowano używaną w Polsce domenę internetową Ufke.
źr. wPolsce za wiadomoscihandlowe.pl