Poważny błąd w ustawie o bonie ciepłowniczym. Nie dostaną go ci, którzy najbardziej go potrzebują

30 czerwca przestała obowiązywać maksymalna cena ciepła w wysokości 134,97 zł/GJ. Szybko nastąpiły podwyżki. W niektórych miejscach, jak Duda Śląska, cena wzrosła aż o 90%. W odpowiedzi rząd zaproponował ustawę o bonie ciepłowniczym. To dopłaty do rachunków dla osób, które mają problemy z ich zapłaceniem.
Wykluczono małe kotłownie
W ustawie, która została już przyjęta przez Sejm i Senat, znalazły się pewne ograniczenia. By otrzymać bon w pełnej wysokości, miesięczny dochód netto w gospodarstwie jednoosobowym nie może przekroczyć 3272 zł, a w wieloosobowym 2454,52 zł. Jeśli będzie wyższy, to wysokość bonu zostanie obniżona na zasadzie „złotówka za złotówkę”. Co więcej, można go dostać tylko w miejscach, gdzie cena ciepła przekracza 170 zł za GJ netto.
Jak informuje Fakt, w ustawie znalazł się jednak poważny błąd, zauważony już przez senatorów. Dopłaty nie obejmują bowiem mieszkańców spółdzielni, których lokale są ogrzewane ciepłem z małych kotłowni. To bardzo istotne, bowiem koszt produkcji w nich ciepła – i tym samym wysokość rachunków – jest często wyższa niż w wypadku ciepła systemowego.
Spółdzielnie biją na alarm
O zmianę tych przepisów apelowały już spółdzielnie mieszkaniowe. Wykluczone ze wsparcia są gospodarstwa domowe w budynkach wielolokalowych zasilanych w ciepło z kotłowni należących do spółdzielni mieszkaniowych, wspólnot mieszkaniowych TBS i innych podmiotów zarządzających budynkami mieszkalnymi – napisał w liście do Ministerstwa Energii prezes Związku Rewizyjnego Spółdzielni Mieszkaniowych Jerzy Jankowski podkreślając, że z racji wyższych kosztów produkcji ciepła płacą wyższe rachunki.
W odpowiedzi na te uwagi minister energii Miłosz Motyka zapowiedział, że w jego resorcie powstaje zespół do spraw ciepłownictwa. Stwierdził, że będzie się taką problematyką zajmował.
źr. wPolsce24 za Interia