Ciężkie czasy dla polskiego transportu. Ukraińscy przewoźnicy wjeżdżają na unijny rynek
"Przedsiębiorców czeka zwiększenie płacy minimalnej, kolejne kraje wdrożą podwyżki myta, a wiele firm będzie zmuszonych przesunąć koszty wymiany tachografów na kolejny rok" – przewiduje przywołana w artykule firma Transcash, obsługująca finanse branży TSL (transportu, spedycji i logistyki).
Według "Rz" ożywienia w usługach transportowych raczej trudno się spodziewać. "Polscy przewoźnicy zajmujący się międzynarodowym transportem drogowym towarów, dominujący na unijnym rynku, będą zwłaszcza odczuwać kłopoty gospodarki niemieckiej, skąd pochodzi duża liczba kierowanych do nich zamówień" - czytamy.
"Rz" podkreśla, że już w ubiegłym roku spadkowi zleceń towarzyszył drastyczny wzrost cen paliw i spadek kursu euro, ciągnący w dół przychody branży.
W 2025 r. przedsiębiorcy z branży TSL mają rekompensować rosnące koszty dalszym zwiększaniem stawek. Te jednak - jak czytamy - będą ograniczane konkurencją, zwłaszcza tanich przewoźników z Ukrainy.
"Ogromna liczba ukraińskich przewoźników wjeżdża na rynek UE i tam konkuruje niższymi kosztami pracowniczymi, a to istotny element pozwalający oferować niższe stawki" – twierdzi, cytowany przez "Rz", Piotr Mikiel, dyrektor Departamentu Transportu Zrzeszenia Międzynarodowych Przewoźników Drogowych.
źr. wPolsce24 za PAP