Kolejny niemiecki gigant chce likwidować tysiące miejsc pracy. Po Volkswagenie w kłopotach znalazł się Bosch
Najmocniej odczują to oddziały firmy związane z systemami wspierania kierowcy oraz produkcją w Hildesheim, gdzie przewiduje się likwidację aż 750 miejsc pracy do 2032 roku, z czego 600 do końca 2026 roku. Przewidziane są także redukcje w Schwäbisch Gmünd (1300 stanowisk do 2030 roku) oraz w lokalizacjach takich jak Leonberg czy Abstatt.
Związki zawodowe: decyzja to „cios w twarz”
Decyzja o redukcji zatrudnienia spotkała się z ostrą krytyką związków zawodowych. Przewodniczący rady zakładowej Frank Sell nazwał to „ciosem w twarz dla pracowników”. Zaznaczył, że już w maju 2024 roku uzgodniono redukcję około 2200 miejsc pracy w innych obszarach działalności firmy, a dodatkowe zwolnienia powodują dalszy spadek zaufania do zarządu. „Ryzykuje się społeczny pokój w przedsiębiorstwie” – podkreślił Sell, zapowiadając organizację oporu na wszystkich możliwych poziomach.
Pracownicy Boscha w Niemczech już wcześniej protestowali przeciwko redukcjom zatrudnienia. Wiosną 2024 roku tysiące osób manifestowało pod centralą firmy w Stuttgarcie, a łącznie w protestach wzięło udział ponad 15 000 pracowników z różnych zakładów.
Bosch w Polsce
Problemy Boscha wpisują się w kryzys niemieckiego sektora motoryzacyjnego, gdzie także inne firmy, takie jak Volkswagen czy Ford, zmuszone są do ograniczania działalności. Tymczasem Bosch kontynuuje inwestycje w Polsce – budowa fabryki pomp ciepła w Dobromierzu za 1,2 mld zł ma stworzyć 500 miejsc pracy do 2027 roku.
Redukcje w Bosch oraz ogólny kryzys w niemieckiej motoryzacji to sygnał, że presja na transformację w kierunku elektromobilności i globalnej konkurencyjności wywołuje istotne zmiany w strukturach zatrudnienia.
źr. wPolsce24 za welt.de