Amerykańska lekcja dla ministra Domańskiego. Szef banku centralnego jest nietykalny!

Jak donosi portal Politico, Scott Bessent, szef amerykańskiego Departamentu Skarbu, miał właśnie ostrzec Biały Dom, że jakiekolwiek próby zwolnienia prezesa Rezerwy Federalnej Jerome’a Powella mogłyby wywołać poważną destabilizację na rynkach finansowych. I to mimo że sam Bessent został powołany na to stanowisko przez Donalda Trumpa – tego samego, który w mediach społecznościowych ostro atakuje Powella, zarzucając mu m.in. zbyt powolne reakcje i opór przed obniżkami stóp procentowych.
Tymczasem w Polsce…
Kiedy premier Donald Tusk zapowiedział, że wniosek o Trybunał Stanu dla prezesa NBP prof. Adama Glapińskiego jest już gotowy i zostanie niebawem złożony, oczekiwano przynajmniej komentarza ze strony ministra finansów Andrzeja Domańskiego. Nie tylko jako członka rządu, ale przede wszystkim jako ekonomisty. Jednak szef resortu ograniczył się do stwierdzenia, że „minister finansów nie powinien wdawać się w konflikt z NBP” i że „interes narodowy wymaga współpracy”.
Problem w tym, że milczenie w takiej sytuacji nie jest neutralne. To ciche przyzwolenie na podważanie niezależności banku centralnego, która – wbrew politycznym emocjom – stanowi fundament stabilności gospodarki. Co gorsza, to milczenie ze strony kogoś, kto przecież doskonale wie, że ingerencja w niezależność NBP byłaby fatalnym sygnałem dla rynków, inwestorów i agencji ratingowych.
Scott Bessent, choć lojalny wobec Trumpa, wybrał lojalność wobec rynku i instytucji. Andrzej Domański – choć wykształcony ekonomista – wybrał lojalność wobec partii.
Niestety jednak gospodarką nie da się rządzić według logiki klubowej lojalności. Zwłaszcza wtedy, gdy stawką jest wiarygodność państwa.
źr. wPolsce24 za PAP