Niemal 90 procent wiadomości o Harris w amerykańskich mediach jest pozytywnych. Sprawdzono też Trumpa
Nie jest żadną tajemnicą, że amerykańskie media nie przepadają za Trumpem. W zasadzie jedynym medium o dużym zasięgu, w którym były prezydent może liczyć na pozytywne treści, jest Fox News i dziennik "New York Post". Sam Trump jest tego świadomy i regularnie atakuje je w swoich wypowiedziach. Spopularyzował też frazę „fake news media”.
Większość materiałów o Trumpie negatywna
Najnowsza analiza organizacji Media Research Center pokazała, że to zjawisko jest silniejsze, niż można by przypuszczać. Analitycy przyjrzeli się treściom publikowanym od lipca przez telewizje ABC, CBS i NBC, tzw. wielką trójkę.
Od 21 lipca, kiedy prezydent Joe Biden wycofał się z wyborów, do 25 października te stacje opublikowały 660 materiałów o kampanii wyborczej, trwających ponad 24 godziny. Ich analiza wykazała, że aż 85% treści o Trumpie miała negatywny wydźwięk. W wypadku Harris 78% treści była negatywna.
To większy rozdźwięk niż w 2016. Wtedy wprawdzie 91% treści o Trumpie była negatywna, ale także Hillary Clinton była atakowana przez dziennikarzy, 79% poświęconych jej treści też była negatywna. To także większa różnica niż w 2020, kiedy 92% treści o Trumpie była negatywna, a 66% treści o Bidenie go zachwalała.
Analiza MRC wykazała, że gdy Harris zaczęła kandydować, telewizje poświęcały jej dużo uwagi. Do tego dnia do 10 września poświęcono jej 353 minuty na antenie, o dwie minuty mniej niż Trumpowi. Od 10 września, kiedy starła się w debacie z Trumpem, to były prezydent zaczął budzić dużo większe zainteresowanie dziennikarzy. Do 25 października poświęcono mu 398 minut, a Harris zaledwie 230.
Faszysta kontra kobieta
Podobnie jak podczas poprzednich wyborach, stacje skupiały się głównie na kontrowersjach dotyczących Trumpa. Z 750 minut, jakie poświęcono mu w wieczornych pasmach informacyjnych, dotyczyło ich aż 230 minut (31%). Najwięcej, bo aż 47 minut, poświęcono zamieszkom na Kapitolu i przekonaniu Trumpa, że ostatnie wybory nie były uczciwe. Przez kolejne pół godziny przekonywano, że Trump jest zagrożeniem dla demokracji i/lub faszystą, który użyje sił zbrojnych przeciwko swoim przeciwnikom politycznym. Przez 18 minut twierdzono, że Trump szerzy dezinformację na temat reakcji administracji Bidena na huragany, 15 minut poświęcono jego słowom, że imigranci w Springfield kradną i jedzą zwierzęta domowe, a 13 minut temu, że jest rzekomo zbyt stary, by być prezydentem. Te materiały były w 97-100% negatywne.
W wypadku Harris sytuacja wyglądała zupełnie inaczej. W ciągu czternastu tygodni krytyka Harris zajęła zaledwie 5 minut 22 sekundy czasu antenowego. Całość tego czasu była poświęcona słowom Republikanów, że jest zbyt lewicowa. Zabrakło jej krytyki ze strony niezależnych źródeł czy samych dziennikarzy. Dla porównania telewizje spędziły 7 minut i 8 sekund na ekscytowaniu się tym, że Harris może zostać pierwszą kobietą prezydentem, a kiedy sondaże Trumpa zaczęły w październiku rosnąć, przez 3 minuty i 5 sekund martwiły się, że wyborcy nie poprą jej ze względu na płeć.
Selektywna ślepota
Wielka Trójka zignorowała szereg głośnych historii, które mogłyby zaszkodzić Harris. Jak zauważa MRC, zupełnie nie zauważyły tego, że Harris unika jak ognia odpowiedzi na pytanie o to, czy nadal popiera finansowanie z podatków operacji „zmiany płci” dla więźniów i pytań o stan psychiczny Joe Bidena. Nie zauważyły też doniesień, że została oskarżona o plagiat w swojej książce ani tego, że jej mąż miał pobić swoją byłą partnerkę.
Co ciekawe, media są zaskakująco wyważone, gdy chodzi o temat ich programów wyborczych. W wypadku Trumpa 63% treści, które można uznać za jego ocenę, było negatywnych, a 37% pozytywnych, u Harris było to odpowiednio 54% i 46%.
Najwięcej uwagi dziennikarze poświęcili imigracji, gospodarce i aborcji. W wypadku gospodarki nieco więcej treści o Trumpie było pozytywnych niż negatywnych. Jeśli chodzi o imigrację, analitycy odnaleźli osiem negatywnych i jeden pozytywny komentarz o Harris oraz 11 pozytywnych i 26 negatywnych komentarzy o Trumpie. W wypadku aborcji 73% treści o Harris było pozytywnych, a 91% o Trumpie negatywnych, ale to żadne zaskoczenie – te stacje nigdy nie ukrywały, że popierają zabijanie dzieci nienarodzonych.
MRC zauważyła też, że większość ocen Harris nie dotyczyła konkretów, a ogólników, z których 90% było pozytywnych. Bardzo często pokazywały też zachwyconych nią wyborców, którzy opowiadali o swojej ekscytacji jej kandydaturą. Przy tym dziennikarze nie mieli problemów z tym, by krytykować Trumpa osobiście.
Trump to wprawdzie skrajny przykład, ale nie jest wyjątkiem. Praktycznie każdy lewicowy polityk dostaje więcej pozytywnych treści niż jego prawicowy odpowiednik. Dwaj poprzedni prawicowi prezydenci, George W. Bush i George H. Bush, również byli demonizowani przez media głównego nurtu, zarówno podczas kampanii, jak i w trakcie kadencji oraz już po niej. Zostali nieco cieplej potraktowani przez dziennikarzy dopiero, gdy sami zaczęli krytykować Trumpa.
Byle mówiono
Pytaniem pozostaje to, czy takie traktowanie przez media faktycznie zaszkodzi Trumpowi. Wielu ekspertów uważa, że niekoniecznie. Według analizy Fortune, w czasie kampanii wyborczej większość stacji telewizyjnych zdecydowanie częściej wspominała o Trumpie niż o Harris. W wypadku MSNBC różnica wynosiła aż 72,1% do 27,9%, a jedyną stacją, w której zachowano względną równowagę (51,1% o Harris, 48,9% o Trumpie) była Fox News.
Tymczasem rozpoznawalność nazwiska to w polityce niezwykle ważna rzecz. Sam Trump miał powiedzieć jednemu z doradców, że „nie ma czegoś takiego jak zła prasa, chyba że jesteś pedofilem” - i wielu ekspertów zgadza się z tą opinią. Niektórzy wręcz podejrzewają, że celowo wywołuje on kontrowersje, by tylko mówiono o nim w mediach.
Negatywne podejście mediów ma dla niego również inną zaletę. Od samego początku Trump przedstawia się jako kandydat antysystemowy, walczący z waszyngtońskimi elitami. To, że został skazany przez sąd dla każdego innego polityka byłoby ogromnym kłopotem wizerunkowym, ale Trump często się tym chwali, twierdząc z dumą, że usłyszał więcej zarzutów niż Al Capone – bo w oczach jego wyborców pokazuje to, że waszyngtońskie „bagno” chce go zniszczyć. A to dowodzi, że się go boją.
W wypadku ataków medialnych działa dokładnie ten sam mechanizm – chcąc go zniszczyć, dziennikarze uwiarygadniają jego narrację. Tym bardziej, że zaufanie do mediów jest obecnie w USA rekordowo niskie. Według najnowszego sondażu Gallup mniej niż jedna trzecia Amerykanów – i zaledwie 12% zwolenników Republikanów – ufa, że media przekazują informację w uczciwy sposób.
źr. wPolsce24 za Newsbuster, Fortune