Unia Europejska rzuca wyzwanie Trumpowi. Też chce ukraińskie surowce

Ukraina ma ogromne zasoby surowców naturalnych, takich jak gaz ziemny, węgiel czy uran. Przede wszystkim ma jednak zasoby tzw. surowców ziem rzadkich. To surowce, które odgrywają kluczową rolę w nowoczesnych technologiach, a dotychczas na ich rynku Chiny są niemal monopolistą. W tej chwili te złoża nie są eksploatowane.
Nie przyjęli propozycji USA
Jakiś czas temu prezydent Donald Trump zaproponował Ukrainie umowę. W jej ramach Kijów przekazałby USA prawa do eksploatacji tych złóż jako zapłatę za dotychczasową pomoc i za dalsze wsparcie. To nie był jego pomysł – agencja Reutersa donosiła, że sam Zełenski wpisał takie rozwiązanie do swojego „planu zwycięstwa”. Według Trumpa ta umowa miała być warta 500 miliardów dolarów.
Na razie strony nie doszły do porozumienia. Zełenski odmówił podpisania dwóch projektów umów o ich wydobyciu. Stwierdził, że przedstawione przez USA warunki są zbyt niekorzystne dla Ukrainy. Równocześnie jednak Trump stwierdził w poniedziałek, że do zawarcia porozumienia, które będzie zawierało m.in. sprawę tych surowców, jest już bardzo blisko.
Unia też chce te surowce
Do gry o ukraińskie surowce włączyła się też jednak Unia Europejska. Jak donosi agencja AFP, zaproponowała Ukrainie własną umowę.
Komisarz ds. strategii przemysłowej Stephane Sejourne powiedział agencji, że przedstawił Ukraińcom projekt podczas wizyty w Kijowie z okazji 3. rocznicy rosyjskiej agresji. Nie zdradził jej szczegółów, ale stwierdził, że Unia Europejska nigdy nie zażąda umowy, która nie jest korzystna dla obu stron. Dodał, że Ukraina ma 21 z 30 surowców, które są krytycznie potrzebne Europie, a ta umowa byłaby zwycięstwem dla obu stron.
Kto zwycięży?
Na razie nie wiadomo, czy Ukraina przyjmie tę propozycję. Wielu ekspertów twierdzi, że zgoda na wydobycie tych surowców przez Amerykanów byłaby silną gwarancją bezpieczeństwa. Stany nie chciałyby, żeby wznowiona rosyjska agresja pozbawiła ich dostępu do krytycznych surowców. Zgoda na ich eksploatację przez Europę nie da takich gwarancji, bo europejskie siły zbrojne są zbyt słabe, by zniechęcić Władimira Putina.
Strona amerykańska również twierdzi, że umowa z nimi będzie korzystna także dla Ukrainy. My będziemy zarabiać pieniądze, jeśli Ukraińcy będą zarabiać pieniądze – powiedział sekretarz skarbu Scott Bessent.
Ukrainie nie podoba się jednak głównie to, że ta umowa ma być formą spłaty dotychczasowej pomocy. Kijów boi się, że stworzy to niebezpieczny precedens, bo jeśli USA otrzymają pieniądze za dostarczoną broń, to zapłaty mogłyby zażądać też inne państwa.
W niedzielę Andrij Jermak, szef sztabu Zełenskiego poinformował w mediach społecznościowych, że wspólnie z minister gospodarki Julią Swyrydenko spotkał się z członkami administracji Trumpa, w tym z Bessentem i doradcą ds. bezpieczeństwa narodowego Mikiem Walzem. Stwierdził, że odbyli konstruktywne rozmowy. Robimy postępy/ USA to nasz partner i jesteśmy wdzięczni Amerykanom – napisał.
źr. wPolsce24 za AFP, "Time"