Trump przywrócił bazom wojskowym dawne nazwy. Ale jest pewien haczyk

Większość obecnych baz wojskowych na terytorium USA powstała w trakcie dwu wojen światowych. Te, które zlokalizowano na południu, dostały za patronów prominentnych dowódców Konfederacji. Większość historyków jest zgodna, że podjęto taką decyzję, bo dla wielu mieszkańców południowych stanów, które były niegdyś częścią Konfederacji, są oni nadal bohaterami. Bazy noszące ich imiona lepiej się więc kojarzą.
Śmierć George'a Floyda i zmiana
Gdy w USA wybuchły zamieszki po śmierci George'a Floyda w maju 2020 roku, Kongres zaczął domagać się zmian. Trump jednak nie chciał się na to zgodzić. Zawetował nawet budżet wojska na 2021 rok, gdyż zawierał on zapisy, które tego wymagały. Weto prezydenta zostało obalone przez Kongres. W tym samym roku powstała komisja, która miała zidentyfikować i zmienić wszystkie nazwy używane przez Departament Obrony, które nawiązywały do Konfederatów. W 2023 roku zmieniono nazwy dziewięciu baz, które zostały nazwane na cześć konfederackich generałów.
Obecna decyzja o kolejnej zmianie wywołała spore kontrowersje w siłach zbrojnych. W lutym sekretarz obrony Pete Hegseth zdecydował, że Fort Liberty w Północnej Karolinie odzyska starą nazwę, Fort Bragg. W marcu podjął taką decyzję wobec bazy Fort Moore w Georgii, która znów zaczęła nazywać się Fort Benning. Jest jednak różnica. Oficjalnie ich patronami nie są już konfederaccy generałowie, a wyróżniający się żołnierze, którzy mieli takie same nazwiska - odpowiednio spadochroniarz z II wojny światowej kapral z I wojny.
Stare nazwy, nowi patroni
Teraz administracja Trumpa użyła tej samej sztuczki, by przywrócić dawne nazwy pozostałym siedmiu bazom. Na przykład baza w Wirginii odzyska nazwę Fort Lee, ale jej nowym patronem, zamiast dowódcy wojsk Konfederacji, będzie szeregowy Fitz Lee, który podczas wojny z Hiszpanią z 1898 otrzymał Medal Honoru za ratowanie rannych towarzyszy broni. Patronem Fortu Pickett nie będzie już generał, który poprowadził słynną nieudaną szarżę pod Gettysburgiem, a podpułkownik Vernon Pickett, który wyróżnił się heroizmem podczas IIWŚ.
Tak samo postąpiono z innymi nazwami. Największym problemem okazał się Fort A.P. Hill w Wirginii, gdyż w swojej nazwie oprócz nazwiska zawiera też inicjały. By zachować starą nazwę, dostał więc aż trzech nowych patronów: szeregowego Bruce'a Andersona, starszego sierżanta Roberta Pinna i podpułkownika Edwarda Hilla. Cała trójka walczyła w wojnie secesyjnej po stronie Unii i dostała Medale Honoru.
źr. wPolsce24 za AP