Skazano go za brutalne morderstwo na karę śmierci. Wybrał niecodzienną formę egzekucji

W 2001 roku Brad Sigmon pił alkohol i palił crack, kiedy powiedział koledze, że zemści się na swojej byłej partnerce, Rebecce Barbare, za to, że go zostawiła. Następnie pojechał do domu, w którym mieszkała z rodzicami. Zaatakował ich przy pomocy kija bejsbolowego. Bił ich po głowie aż zmarli. Koroner Mike Ellis powiedział lokalnym mediom, że ich śmierć była wyjątkowo brutalna.
Gdy kobieta wróciła do domu, zmusił ją, by wsiadła do jego samochodu. Planował, że zabierze ją na „romantyczny” weekend, po czym ją zamorduje i popełni samobójstwo. Barbare udało się wyskoczyć z jadącego samochodu. Zaczął do niej strzelać, odniosła rany, ale uszła z życiem. On sam uciekł do stanu Tennessee, gdzie został zamordowany. W 2002 roku ława przysięgłych uznała go za winnego podwójnego morderstwa, a sąd skazał go na karę śmierci.
Trzy typy egzekucji do wyboru
Od 1995 roku podstawową formą egzekucji w Południowej Karolinie było podanie trucizny. W 2011 roku koncerny farmaceutyczne odmówiły jednak władzom stanowym potrzebnych do tego środków. Z tego powodu do 2024 roku nie dokonano w tym stanie ani jednej egzekucji. W 2021 roku jego władze przyjęły jednak ustawę, która przywróciła egzekucje przy pomocy krzesła elektrycznego lub plutonu egzekucyjnego, a w 2024 roku stanowy Sąd Najwyższy uznał, że są zgodne z prawem. Zdecydowano też na wznowienie egzekucji poprzez śmiertelny zastrzyk. Używany do tego jest pentobarbital, który zwykle jest stosowany do usypiania zwierząt. Skazany musi wybrać, jak chce zginąć – jeśli nie wybierze, to trafi na krzesło elektryczne.
Sigmon zdecydował, że chce zostać rozstrzelany. Jego prawnik ujawnił, że nie chciał krzesła, bo bał się, że spali i ugotuje go żywcem. Nie chciał też zastrzyku, bo trzej więźniowie, których zabito nim od sierpnia zeszłego roku – których znał osobiście – umierali po nim ponad 20 minut, a w ich płucach odkryto później krew i płyny. Bał się, że ta forma śmierci będzie długa i bolesna. Jego prawnik próbował dostać raporty z ich sekcji zwłok, ale sąd mu ich odmówił. Tym samym Sigmon zostanie pierwszym więźniem, który zostanie rozstrzelany przez pluton egzekucyjny, od 2010 roku. Od 1976, kiedy w USA wznowiono wykonywanie kary śmierci, spotkało to tylko trzech więźniów – wszystkich w stanie Utah.
Zastrzelą go ochotnicy
W dniu egzekucji Sigmon zostanie przywiązany do specjalnego krzesła, na głowę zostanie założony mu kaptur, a na jego sercu zostanie powieszona tarcza. Pluton egzekucyjny będzie składał się z trzech strzelców – pracowników więzienia, którzy przeszli odpowiednie przeszkolenie i zgłosili się do tej roli na ochotnika. Każdy z nich będzie uzbrojony w karabin i, wbrew popularnemu mitowi, żaden z nich nie będzie załadowany ślepą amunicją. Będą do niego strzelać przez otwór w ścianie z odległości ok. 4,5 metra. Cela ma jedną ścianę z kuloodpornego szkła, ale skonstruowano ją tak, że świadkowie egzekucji – rodzina ofiar, dziennikarze i jego adwokat – nie będą mogli zobaczyć twarzy strzelców.
Pewne szczegóły tego, jak będzie wyglądała ta egzekucja, wyszły na jaw w 2022 roku, kiedy niepowiązany proces sprawił, że Sąd Najwyższy zgodził się na ten typ egzekucji. Dzięki temu wiadomo, że pluton użyje karabinów w kalibrze .308 – bardzo podobnym do 7,62x51 mm NATO, używanego dzisiaj głównie w karabinach maszynowych i snajperskich. Będą strzelać amunicją Winchester TAP Urban. To specjalna amunicja, często używana przez policję, którą zaprojektowano tak, by rozpadała się na kawałki po uderzeniu w coś twardego – jak np. żebra. Zmniejsza to ryzyko, że przebije się przez cel i trafi w coś, w co nie powinna, a dodatkowo zwiększa to zadawane przez nią obrażenia. Ekspert zeznał na tamtym procesie, że osoby nią postrzelone często zgłaszały, że początkowo nie czuły bólu, ten pojawiał się po kilku sekundach. Jego zdaniem trafienie takim pociskiem w serce będzie więc bezbolesne, bo straci przytomność zanim nadejdzie ból. Oficjalnie nie wiadomo, co się stanie, jeśli jakimś cudem przeżyje pierwsze strzały, ale świadkowie w tamtym procesie sugerowali, że pluton odda kolejne.
Sigmon wyczerpał już wszystkie możliwości odwołania się od wyroku. W teorii może go jednak jeszcze ułaskawić gubernator Południowej Karoliny Henry McMaster. Jego prawnik już go o to poprosił, wskazując na jego wzorową resocjalizację, a polityk podejmie decyzję tuż przed egzekucją. Szanse na to, że Sigmon ujdzie z życiem, są jednak niewielkie. W ciągu 49 lat od wznowienia w tym stanie egzekucji gubernatorzy nie ułaskawili ani jednego skazanego, a w tym wypadku jego wina nie pozostawia żadnych wątpliwości.
źr. wPolsce24 za WSPA, Latin Times, AP