Putin przeciąga strunę. Sekretarz Stanu mówi wprost o irytacji Amerykanów, zapowiada sankcje

Rubio odpowiedział w ten sposób na pytania senatorów Partii Demokratycznej, czy poprze zgłoszoną w Senacie ustawę o sankcjach przeciwko Rosji, w tym przeciw jej sektorowi naftowemu oraz państwom kupującym rosyjską ropę.
- Tak, może do tego dojść, jeśli faktycznie okaże się, że Rosjanie nie są zainteresowani porozumieniem pokojowym i po prostu chcą dalej prowadzić wojnę, bardzo możliwe, że (wtedy - PAP) do tego dojdzie - powiedział szef amerykańskiej dyplomacji. Mówił też, że ostrzegał stronę rosyjską, że administracja nie ma kontroli nad Kongresem i nie może zagwarantować, że nie dojdzie do nałożenia dodatkowych sankcji, jeśli Moskwa nie będzie skora do zakończenia wojny.
W bardziej lakoniczny sposób do pytania odniósł się prezydent USA Donald Trump, który podczas wizyty na Kapitolu we wtorek odpowiedział jedynie: "Zobaczymy".
Podczas wystąpienia przed senacką komisją spraw zagranicznych Rubio odpierał zarzuty Demokratów, że Ameryka pozbyła się środków nacisku na Rosję, a Trump jest "ogrywany jak dziecko" przez Władimira Putina i "wrzucił Ukrainę pod jadący autobus". Szef dyplomacji argumentował, że administracja nie zniosła dotąd żadnych sankcji, nie poczyniła żadnych ustępstw wobec Rosji i kontynuuje wysyłanie pomocy wojskowej Ukrainie. Odmówił jednak odpowiedzi na pytanie, czy pomoc ta będzie kontynuowana, gdy obecne środki przeznaczone na ten cel się wyczerpią. Rubio zaznaczył, że pracuje nad dostarczeniem Ukrainie dodatkowych systemów Patriot.
-Szczerze mówiąc, my ich nie mamy, ale ściśle współpracujemy z naszymi sojusznikami z NATO. Są sojusznicy z NATO, którzy mają pewne baterie pocisków Patriot, które mogliby dostarczyć (...) Ukraińcom, aby broniły na przykład przestrzeni powietrznej Kijowa i innych miejsc - powiedział. Dodał jednak, że żaden z tych krajów nie chce rezygnować ze swoich Patriotów, biorąc pod uwagę, że nowe nie są produkowane wystarczająco szybko.
Ocenił też, że obecnie główny problem negocjacji polega na tym, że "Rosja chce tego, czego nie posiada i co jej się nie należy, a Ukraina chce tego, czego nie może odzyskać militarnie". Stwierdził jednak, że wciąż "otwartym pytaniem" jest, czy Rosja negocjuje w dobrej wierze. Powiedział, że wyzwaniem jest fakt, że cała rosyjska gospodarka oparta jest na produkcji wojennej i Moskwie bardziej opłaca się kontynuować walkę.
Jednocześnie zaznaczył, że Trump chce "jak najdłużej zachować możliwość wpływania na obie strony (wojny - PAP) w kierunku pokoju", sugerując, że to dlatego nie nałożył on dotąd dodatkowych sankcji na Rosję.
-Rozumiemy, że Rosjanie wymienią teraz swoje warunki (...) osiągnięcia zawieszenia broni, co umożliwi szersze negocjacje. Czekamy na te warunki, (...) będę miał znacznie lepsze zrozumienie kalkulacji pana Putina, gdy zobaczymy, jak te warunki wyglądają - powiedział Rubio.
Na zarzuty o rzekome zniszczenie międzynarodowej reputacji Stanów Zjednoczonych, do czego miało doprowadzić m.in. wstrzymanie programu USAID Marco Rubio odpowiedział, że mimo zredukowania pomocy zagranicznej o 80 proc. USA dostarczają jej więcej niż 10 kolejnych państw razem wziętych. Zapewnił też, że pomoc zagraniczna będzie kontynuowana, a programy, które ograniczono, "nie miały sensu" lub były nieefektywne.
źr.wPolsce24 za PAP/Oskar Górzyński