Przyszły kanclerz chce, by Francja i Wielka Brytania podzieliły się z Niemcami bronią atomową

Niemcy mają techniczną możliwość stworzenia bomby atomowej, jednak ich rola w II wojnie światowej sprawiła, że dobrowolnie z niej zrezygnowali, podpisując szereg traktatów. Zarówno NRD, jak i RFN zrzekły się prawa do ich posiadania w Traktacie o ostatecznym uregulowaniu w odniesieniu do Niemiec, zwanym też traktatem „dwa plus cztery”, który pozwolił na ich zjednoczenie. Równocześnie Niemcy biorą udział w programie NATO Nuclear Sharing, a na ich terytorium przechowywane jest oficjalnie 20 amerykańskich bomb atomowych.
Poprosi, by się podzielili
Wielka Brytania podczas II wojny światowej rozpoczęła własny program stworzenia bomby atomowej, któremu nadała kryptonim Tube Alloys. W 1943 roku został połączony z amerykańskim programem Manhattan. Brytyjczycy liczyli, że w zamian za to Amerykanie podzielą się technologią budowy bomb atomowych, ale tak się nie stało, więc po wojnie musieli zacząć go od nowa.
Pierwszą bombę atomową przetestowali w 1952 roku, jako trzecie państwo na świecie po USA i Rosji. Obecnie jedyną metodą ich dostarczania są atomowe okręty podwodne typu Vanguard, które są uzbrojone w pociski rakietowe Trident, które wypożyczono w USA.
Francja rozpoczęła w latach 50. XX wieku cywilny program atomowy, a po powrocie do władzy Charlesa de Gaulle'a zdecydowała się na zbudowanie własnej broni atomowej. Miał im umożliwić ewentualne wyjście z NATO i zerwanie sojuszu z USA bez straty ochrony, jaką daje broń atomowa.
W wywiadzie dla państwowego nadawcy DLF Merz powiedział, że dzielenie się bronią atomową to coś, o czym będziemy musieli porozmawiać. Musimy być silniejsi razem w odstraszaniu atomowym – podkreślił. Dodał jednak, że nie zastąpi to ochrony ze strony amerykańskiej broni atomowej, a ta europejska będzie do niej tylko dodatkiem. Zawsze powinniśmy rozmawiać z oboma państwami <Francją i Wielką Brytanią – przyp. red.> i dodatkowo, z perspektywy uzupełniania amerykańskiej tarczy nuklearnej, którą oczywiście chcemy utrzymać – stwierdził.
Macron chce chronić europejskich sojuszników
Merz w przeszłości krytykował administrację Trumpa i jej politykę zagraniczną. Twierdził także, że dziejową koniecznością jest to, żeby Europa stała się niezależna od USA. W tym wywiadzie powstrzymał się jednak od otwartej krytyki prezydenta USA. Stwierdził jedynie, że zmieniona sytuacja globalnego bezpieczeństwa sprawiła, że my, Europejczycy, musimy o tym wspólnie rozmawiać.
Nieco wcześniej prezydent Francji Emmanuel Macron stwierdził w telewizyjnym przemówieniu, że Rosjanie nie zatrzymają się na Ukrainie. Dodał, że Francja ma nadzieję na pomoc ze strony USA, ale musi być gotowa na ewentualne zerwanie tego sojuszu. Powiedział także, że Francja porozmawia z europejskimi partnerami o rozszerzeniu jej odstraszania atomowego na inne państwa w Europie. Podkreślił jednak, że kontrola nad bronią atomową i decyzja o jej ewentualnym użyciu zawsze pozostaną w rękach prezydenta Francji.
źr. wPolsce24 za "Guardian"