Skandal w rodzinie królewskiej. Książę Andrzej miał mieć bliskie kontakty z chińskim szpiegiem
W poniedziałek brytyjski sąd ujawnił, że chiński szpieg, który miał bliskie kontakty z bratem króla – znany dotychczas pod pseudonimem H6 – to biznesmen Yang Tengbo. Jest szefem firmy, która zajmuje się doradzaniem brytyjskim biznesmenom, którzy chcą inwestować w Chinach. Do Wielkiej Brytanii przybył w 2002 roku, skończył w tym kraju studia z administracji. W Chinach pracował wcześniej jako drobny urzędnik. W 2013 roku dostał prawo stałego pobytu. Teraz brytyjskie władze twierdzą, że działał na rzecz Departamentu Pracy Zjednoczonego Frontu (DPZF).
Zdobywają wpływy na elity
Pod tą niewinną nazwą kryje się jedno z najsilniejszych narzędzi chińskiej polityki zagranicznej. Zadaniem członków DPZF jest zbieranie informacji i wywieranie wpływu na przedstawicieli elit w obcych państwach. Ich celem są politycy, naukowcy, celebryci itp. Członkowie tej organizacji starają się, by działali oni na rzecz chińskich interesów. Dbają też o to, by ewentualna opozycja przeciwko władzy komunistów była skłócona ze sobą. To oczywiście tylko część ich obowiązków. Za rządów Xi DPZF znacznie się rozrósł i jest obecnie uważany za jedną z najbardziej wpływowych chińskich instytucji.
W 2014 roku książę Andrzej rozpoczął program Pitch@Palace. Jego zadaniem było kontaktowanie młodych przedsiębiorców z inwestorami. W tym samym roku stworzył bliźniaczy program Pitch@Palace China. W tamtych latach stosunki Wielkiej Brytanii i Chin były wyjątkowo ciepłe. Chińczycy chcieli inwestować w brytyjskie firmy, zwłaszcza w startupy z branży wysokich technologii.
Książę i szpieg
Nie jest jasne, kiedy Yang poznał księcia Andrzeja i się do niego zbliżył. Wiadomo jednak, że w 2020 roku książę zaprosił go na swoje urodziny. Powiedział mu wtedy, że może działać w jego imieniu, gdy kontaktuje się z potencjalnymi inwestorami w Chinach. W listopadzie 20221 roku został zatrzymany i przesłuchany przez straż graniczną. Podejrzewano go o wrogą działalność na rzecz obcego państwa. Podczas tego aresztowania sprawdzono także jego urządzenia elektroniczne, na których znaleziono niepokojące wiadomości. Doradca księcia Dominic Hampshire napisał mu na przykład, że poza najbliższymi powiernikami „siedzi na samym czubku drzewa na którym wielu, wielu ludzi chciałoby siedzieć”. W innej wiadomości informował go, że dzięki jego radom znaleźli sposób, by wprowadzić „odpowiednich ludzi” do pałacu Windsor w niezauważalny sposób. Na razie nie wiadomo, o jakich ludzi chodzi.
Zdaniem brytyjskich służb biznesmen próbował zwerbować księcia, by użyć go do wpływania na brytyjską politykę. Książę nie musiał o tym wiedzieć – wiele ofiar Zjednoczonego DPZF to pożyteczni idioci, którzy nie mają pojęcia, że działają w interesie chińskich komunistów. Służby uważają, że książę Andrzej był wtedy szczególnie podatny na wpływy. Przyjaźnił się bowiem z amerykańskim finansistą Jeffreyem Epsteinem, który rzekomo popełnił samobójstwo w celi więzienia, czekając na proces o pedofilię. Sam książę również był oskarżony o molestowanie przez jedną z ofiar Epsteina, Virginię Giuffre, która miała wtedy być jeszcze niepełnoletnia. Książę zaprzeczał, że miał z nią jakiekolwiek kontakty, ale zdecydował się na ugodę pozasądową, w ramach której zapłacił jej prawdopodobnie odszkodowanie liczone w milionach funtów. W tym samym roku książę udzielił wywiadu programowi BBC Newsnight, w którym próbował się wytłumaczyć ze swoich związków z pedofilem. To był zły pomysł – oburzenie było tak wielkie, że król Karol III pozbawił go obowiązków członka rodziny królewskiej. W listopadzie wyszło też na jaw, że odciął go także od królewskich pieniędzy.
Nie tylko Andrzej?
Być może Yang infiltrował nie tylko księcia Andrzeja. Jak informuje BBC, był on także członkiem Klubu Grupy 48. To zrzeszająca prominentnych brytyjskich polityków organizacja, która promuje dobre stosunki handlowe z Chinami. Wiadomo, że robił sobie zdjęcia z byłymi premierami, Jamesem Cameronem i Theresą May. Zdaniem służb mógł chcieć wykorzystać członkostwo w tym klubie do wywierania wpływów politycznych. Jego przedstawiciele twierdzą, że był wyłącznie członkiem honorowym i nie miał żadnego wpływu na jego prace.
Obawy służb sprawiły, że ówczesna sekretarz spraw wewnętrznych Suella Braverman zdecydowała, że Yang dostanie zakaz wstępu do Wielkiej Brytanii. Yang w zeszłym roku odwołał się od tej decyzji do SIAC – półtajnego trybunału, który zajmuje się apelacjami od decyzji o deportacjach i zakazach wjazdu dla osób uznanych za zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego. Kilka dni temu trybunał uznał, że Bravermann miała prawo zakazać mu wstępu do Wielkiej Brytanii. To właśnie ona nalegała, by trybunał ujawnił jego tożsamość, twierdząc, że wystraszy to innych potencjalnych chińskich agentów.
Twierdzi, że nie jest szpiegiem
Sam Yang twierdzi, że nie jest chińskim agentem i nie zrobił nic złego. Jego zdaniem stawiane mu zarzuty są motywowane „politycznym klimatem” w Wielkiej Brytanii. Rząd w Londynie nie ukrywa, że uważa Chiny za rywala, a stosunki uległy dalszemu oziębieniu, kiedy Pekin wszedł w bliski sojusz z Moskwą. Rzecznik księcia Andrzeja przekazał mediom, że książę zerwał z nim wszelkie kontakty gdy doradził mu to rząd. Dodał, że obydwaj spotykali się tylko oficjalnie i nie rozmawiali o żadnych wrażliwych tematach. Pałac Buckingham nie skomentował na razie sprawy.
Brytyjskie media są zgodne, że to największy skandal szpiegowski od dekad. Książę na razie nie jest o nic oskarżony, ale cała sytuacja na pewno nie poprawi jego nadszarpniętej reputacji. BBC informuje w oparciu o źródła na dworze, że w tym roku książę nie spotka się z resztą rodziny królewskiej podczas świąt. Król spodziewa się też, że wycofa się także z innych rodzinnych imprez.
źr. wPolsce24 za BBC