Świat

Nie wybaczą mu stanu wojennego. Koreańska opozycja chce odwołać prezydenta

opublikowano:
mid-epa11755810.webp
Głosowanie nad jego impeachmentem odbędzie się w piątek (fot. PAP/EPA/YONHAP)
Południowokoreańscy posłowie wzywają prezydenta Yoon Suk Yeola do rezygnacji ze stanowiska. Grożą, że jeśli tego nie zrobi, usuną go przy pomocy procedury impeachmentu

Jak informowaliśmy wczoraj, we wtorek o 22:23 czasu lokalnego prezydent Yoon ogłosił wprowadzenie stanu wojennego. Stwierdził, że próby wszczęcia przez Zgromadzenie Narodowe procedury impeachmentu wobec członków rządu  i zmniejszenie jego budżetu to była działalność antypaństwowa, która podburza do zdrady, a stan wojenny jest konieczny, by wyeliminować wspierające Koreę Północną siły antypaństwowe.

Stan wojenny potrwał jednak zaledwie sześć godzin, bo posłowie zdecydowali w głosowaniu, że został wprowadzony nielegalnie, a ok. 4:30 nad ranem na spotkaniu gabinetu formalnie go odwołano.

Chcą, by odszedł 

Posłowie opozycyjnej Partii Demokratycznej żądają teraz od Yoona, który objął urząd w 2022 roku, by zrezygnował ze stanowiska.

Ogłoszenie stanu wojennego przez prezydenta Yoon Suk Yeola było jasnym naruszeniem konstytucji. Nie spełniło żadnych warunków niezbędnych do jego ogłoszenia – napisali w oświadczeniu. Dodali, że był to poważny akt rebelii i zagrozili, że jeśli sam nie zrezygnuje, to usuną go ze stanowiska, wszczynając procedurę impeachmentu. Żądają też rezygnacji członków jego gabinetu. Część doradców prezydenta już zadeklarowała, że odejdzie z rządu.

Aby pokazać, że nie żartują, Partia Demokratyczna i pięć mniejszych partii opozycyjnych złożyły już wniosek o impeachment. Głosowanie nad nim odbędzie się w piątek. Aby usunąć prezydenta ze stanowiska, będą potrzebowali 200 głosów w liczącym 300 posłów. Opozycja ma ich 192, co oznacza, że będą potrzebowali głosów posłów z prezydenckiej Partii Władzy Ludowej. 18 z nich zagłosowało wcześniej za wnioskiem o odrzucenie stanu wojennego, a jej lider Han Dong-hun, który znał Yoona w czasach, kiedy nie był jeszcze politykiem, stwierdził, że to, co zrobił, było złamaniem konstytucji. Zażądał wyjaśnień od prezydenta i dymisji ministra obrony, który miał mu podpowiedzieć wprowadzenie stanu wojennego.

Jeśli uda im się pozyskać te głosy, to Yoon zostanie pozbawiony władzy, a jego obowiązki przejmie premier Han Duck-soo. Następnie o jego losie zadecyduje Trybunał Konstytucyjny. Ten formalnie składa się z dziewięciu sędziów, a do usunięcia głowy państwa z urzędu potrzeba zgody co najmniej sześciu. Trzech z nich odeszło jednak niedawno na emerytury, a Zgromadzenie nie wyznaczyło jeszcze ich następców. By zająć się impeachmentem, potrzeba ich co najmniej siedmiu, więc najpierw trzeba kogoś nominować.

Yoon złamał konstytucję 

Według koreańskiej konstytucji prezydent może wprowadzić stan wojenny w czasie wojny, sytuacji zbliżonej do wojny lub w porównywalnych sytuacjach, w których ograniczenie wolności mediów, prawa do zgromadzeń itp. jest koniecznie do przywrócenia porządku.

Stan wojenny były niegdyś w Korei Południowej powszechnym zjawiskiem. Władze dość regularnie wysyłały żołnierzy i czołgi na ulice, by uniemożliwić antyrządowe demonstracje. Zjawisko to znikło jednak w latach 80. XX wieku, kiedy Korea Południowa stała się w pełni demokratycznym państwem. Stan wojenny, który ogłosił Yoon, był pierwszym od ponad 40 lat.

Wielu ekspertów uważa, że przez sposób, w jaki Yoon wprowadził stan wojenny, złamał konstytucję. Ta bowiem nie daje mu prawa do ograniczenia działania parlamentu, a on wysłał żołnierzy, by nie wpuścili posłów na obrady. To ostatecznie nic nie dało, bo 190 posłom udało się dostać do budynku i głosowanie i tak się odbyło. Lider Partii Demokratycznej Park Chan-dae wezwał do przeprowadzenia śledztwa przeciwko prezydentowi pod zarzutem chęci wywołania rebelii. Prezydent Korei Południowej ma immunitet, ale nie dotyczy on rebelii i zdrady stanu.

źr. wPolsce24 za AP 

Świat

Biały Dom z potężnym wsparciem dla Karola Nawrockiego w wyborczym wyścigu. Ta wizyta wywołała wściekłość ludzi Tuska

opublikowano:
bialydom.webp
(fot. screen za X)
Karol Nawrocki przebywa w Stanach Zjednoczonych, w Waszyngtonie. Obywatelski kandydat na prezydenta wziął udział w uroczystościach Narodowego Dnia Modlitwy w Ogrodzie Różanym w Białym Domu. Spotkał się z prezydentem Donaldem Trumpem, a oficjalny profil Białego Domu na portalu X zamieścił wspólne zdjęcia obu polityków.
Świat

„Przeciwko upokorzeniu w kraju i za granicą”. Kandydat konserwatystów głosował w Bukareszcie. Początek „wiosny ludów”?

opublikowano:
mid-epa12111622.webp
George Simion zagłosował pod Bukaresztem (Fot. PAP/EPA)
Lider rumuńskiej partii AUR George Simion zagłosował w niedzielę w drugiej turze wyborów prezydenckich. Towarzyszył mu Calin Georgescu, wykluczony z elekcji przez tamtejsze władze.
Świat

W Rumunii prowadzi Dan, ale eksperci radzą, żeby poczekać

opublikowano:
simion wyniki.webp
Wieczór wyborczy George Simiona (Fot. Artur Ceyrowski)
Prawie 54 proc. dla lewicowego, wpieranego m.in. przez rodzinę Sorosów Nicusora Dana i trochę ponad 46 proc. dla konserwatysty George'a Simiona w drugiej turze powtórzonych wyborów prezydenckich w Rumunii. To wcale nie oznacza jednak, że mamy pewnego zwycięzcę tej elekcji.
Świat

W Rumunii jednak wyborcza niespodzianka. Simion uznał wynik

opublikowano:
mid-epa12115387.webp
Nicusor Dan świętuje zwycięstwo (fot. ROBERT GHEMENT/EPA/PAP)
Lewicowy, prounijny burmistrz Bukaresztu Nicusor Dan wygrał wybory prezydenckie w Rumunii. Pokonał rywal z prawicy George Simiona. Przegrany początkowo nie uznał porażki, ale ostatecznie złożył Danowi gratulacje. Podkreślił zarazem, że będzie dalej walczył o sprawiedliwość.
Świat

Panika w Berlinie! Niemcy boją się klęski Trzaskowskiego, wieszczą rozpad rządu Tuska i straszą prawicowymi ekstremistami

opublikowano:
MK9_gdlnm_19_09_sss_f_DSC05270.webp
W Berlinie panicznie boją się porażki Rafała Trzaskowskiego (Fot. Fratria)
Pali się! Niemieckie media wpadły w totalną panikę w związku z wynikami pierwszej tury wyborów prezydenckich w Polsce.
Świat

Zakulisowy deal z Tuskiem? Bruksela jest gotowa na wiele, byle tylko wygrał Trzaskowski

opublikowano:
mid-epa12121292 ok.webp
Dziennik „Le Monde” ujawnił, jak Komisja Europejska pomaga obozowi Donalda Tuska w czasie kampanii przed wyborami prezydenckimi. By nie zrazić wyborców i zwiększyć szanse Rafała Trzaskowskiego w rywalizacji z kandydatem popieranym przez PiS Karolem Nawrockim, szefowa KE Ursula von der der Leyen ograniczyła polityczną presję na polski rząd i przesuwa w czasie niewygodne decyzje.