Holandia otworzy archiwum o kolaborantach. Nie podoba się to ich rodzinom
Holandia, mimo bycia państwem neutralnym, została napadnięta przez Niemcy 10 maja 1940 roku. Jej podbój był częścią niemieckiego planu podboju Francji. Holendrzy bronili się zaledwie przez pięć dni, poddali się po nalocie na Rotterdam. Niektóre fragmenty tego państwa były okupowane do samego końca wojny.
Wielu Holendrów zdecydowało się na kolaborację z Niemcami. Część z nich wstąpiła do niemieckiego wojska, głównie do Waffen-SS. Inni pomagali w polowaniu na Żydów. Szacuje się, że holenderscy kolaboranci złapali ich od 8 do 9 tys., większość z nich została później zamordowani w niemieckich obozach. Istniejąca już przed wojną holenderska partia nazistowska od razu zaczęła kolaborować, zostając jedyną legalną partią pod okupacją, wstąpiło do niej ok. 3% wszystkich dorosłych holenderskich mężczyzn. Wiele holenderskich firm zajmowało się zaopatrywaniem niemieckiej machiny wojennej.
Zebrali wszystkie dokumenty
Po wojnie wszystkie materiały dotyczące kolaboracji – donosy na gestapo, teczki osobowe, zeznania sądowe itp. - zebrano w Centralnym Archiwum Jurysdykcji Specjalnej (CABR) w Hadze. Znalazło się w nim ponad 3 mln dokumentów. To bezcenne źródło dla historyków, a CABR jest najczęściej odwiedzanym archiwum wojennym w całej Holandii. Dotychczas dostęp do niego był jednak mocno ograniczony. Zgromadzone w nim dokumenty były dostępne wyłącznie dla naukowców i osób, których rodzin dotyczą.
Wkrótce jednak się to zmieni. Już od jutra dostęp do tych dokumentów będą mieli wszyscy chętni. Ta zmiana wynika z przepisów dotyczących archiwów. Gdy to się stanie, najmłodsze osoby, których dotyczą zgromadzone w nim dokumenty, będą miały po 98 lat, a znakomita większość z nich już nie żyje.
Fakt, że to archiwum zostanie otwarte, nie podoba się niektórym rodzinom kolaborantów. Początkowo planowano, że wszystkie treści z tego archiwum będą dostępne w internecie, na stronie projektu Oorlog voor de Rechter (hol. Wojna przed sędziami). Skargi rodzin kolaborantów sprawiły jednak, że holenderska Agencja Ochrony Danych (AP) ostrzegła, że umieszczenie tych treści w internecie może naruszyć prawo do prywatności. Minister kultury Eppo Bruins zdecydował, że publikacja musi nastąpić w takiej formie, by niemożliwe było wyszukiwanie w nim treści za pomocą Google. Opóźniło to całą sprawę, ale władze twierdzą, że te dokumenty ostatecznie trafią do internetu.
Nie wszyscy oskarżeni byli winni
Obawy rodzin wynikają nie tylko ze wstydu. Niedawno dyrektor Instytutu Wojny, Holokaustu i Ludobójstwa (NIOD) Martijn Eickhoff zauważył, że po wojnie, gdy trwała rozprawa z kolaborantami, padło wiele fałszywych oskarżeń, a 2/3 oskarżonych nie zostało uznanych za winnych. Jego zdaniem to bardzo cenne źródło historyczne, ale należy podchodzić do niego ostrożnie.
Nie brak jednak opinii, że otwarcie tego archiwum jest niezbędne, by Holendrzy rozliczyli się w końcu ze swoją kolaborancką przeszłością. Dopiero w ostatnich latach otwarto w tym państwie muzeum Holokaustu, zaczęły się publiczne przeprosiny i badania naukowe w tym temacie. Zdaniem eksperta od Holokaustu Houwinka ten Cate z Uniwersytetu w Amsterdamie Holendrzy próbowali wyprzeć pamięć o tej kolaboracji. Dodał, że rozumie dlaczego rodziny kolaborantów boją się otwarcia tego archiwum, ale jego doświadczenie wskazuje, że poczują się lepiej, gdy świat pozna prawdę.
źr. wPolsce24 za Guardian