Donald Trump ma otrzymać wyjątkowy prezent. Jest wart setki milionów dolarów

Amerykańskie media informowały, że rząd Kataru rozmawia z administracją Trumpa o przekazaniu USA samolotu Boeing 747. Źródła telewizji ABC twierdzą, że ma to zostać oficjalnie ogłoszone w przyszłym tygodniu, kiedy amerykański prezydent uda się z oficjalną wizytą do Kataru. To będzie jego pierwsza wizyta zagraniczna w drugiej kadencji, nie licząc udziału w pogrzebie papieża Franciszka. Źródła telewizji twierdzą, że podczas tej wizyty nie dojdzie jeszcze do przekazania maszyny, choć rzeczniczka Białego Domu Karoline Leavitt potwierdziła w poniedziałek, że Katar zaproponował przekazanie USA samolotu.
Trump chce nowy samolot
Boeing zakończył produkcję 747 w 2023 roku. Według ABC maszyna, którą miałby dostać Trump, liczy 13 lat. Została gruntownie przebudowana, wnętrze kabiny pasażerskiej jest ponoć luksusowe. Katarczycy nazywają ją „latającym pałacem”. Eksperci od rynku lotniczego szacują, że jest warta ok. 400 mln dolarów. Trump zwiedził ją już w lutym tego roku, gdy wylądowała na lotnisku międzynarodowym West Palm Beach na Florydzie.
Według amerykańskich mediów Trump chce, by katarski prezent służył jako Air Force One. Taki znak wywoławczy nosi co prawda każdy samolot amerykańskich sił powietrznych, którym podróżuje prezydent. Zwyczajowo nazywa się tak jednak dwa Boeingi VC-25A – wojskową wersję 747. Zostały one zamówione jeszcze przez administrację Ronalda Reagana – jego żona Nancy zaprojektowała wystrój ich kabin – i dostarczono je w 1990 roku.
Trump od dawna narzeka, że musi latać samolotami, które niedługo skończą 40 lat. Już podczas pierwszej kadencji podpisał z Boeingiem kontrakt na budowę dwóch kolejnych samolotów, nazwanych VC-25B, które również będą oparte o 747.
Problemem jest to, że Boeing, który ma teraz poważne kłopoty w związku z katastrofami ich samolotów, nie spieszy się z realizacją tego zamówienia. Zapowiadał, że maszyny będą gotowe dopiero w 2029 roku, kiedy Trump odejdzie już z Białego Domu. Prezydent nie ukrywa, że mu się to nie podoba i prosił Elona Muska, by współpracował z Boeingiem i Siłami Powietrznymi, by przyspieszyć ich dostawy. Boeing obiecał więc, że będą gotowe do końca 2027 roku.
Najpierw gruntowna przebudowa
Jeżeli Trump faktycznie będzie chciał latać katarskim prezentem, to maszyna wcześniej będzie musiała przejść gruntowną przebudowę. Nie do końca wiadomo, na czym miałaby ona polegać, gdyż większość szczegółów pojazdów, którymi porusza się prezydent, jest ściśle tajna, i Air Force One nie jest tutaj wyjątkiem.
Wiadomo jednak, że ten samolot ma zaawansowany sprzęt komunikacyjny, który umożliwia prezydentowi rządzenie krajem i dowodzenie siłami zbrojnymi z jego pokładu. Ma także środki walki elektronicznej oraz wyrzutnie flar i pasków metalowej folii, tzw. chaff, do mylenia rakiet.
Jest także wyposażony w instalację do tankowania w powietrzu, gdyż w razie wybuchu wojny może dojść do sytuacji, w której nie będzie mógł wylądować przez dłuższy czas, zabezpieczono go także przed impulsem elektromagnetycznym po wybuchu bomby atomowej.
Wprowadzenie tych modyfikacji może potrwać – tym bardziej, że w tym wypadku maszyna najprawdopodobniej zostanie bardzo dokładnie sprawdzona pod kątem ewentualnych podsłuchów, sabotażu itp.
Najdroższy prezent w historii
Amerykańscy prezydenci dostają wiele prezentów. Nawet słynne biurko, przy którym Trump podpisuje rozporządzenia, jest prezentem od królowej Wiktorii dla prezydenta Rutheforda B. Hayesa; wykonano je z dębowych desek pochodzących z okrętu HMS Resolute.
Jednocześnie jednak konstytucja zabrania prezydentom przyjmowania podarków od królów, książąt i obcych państw bez zgody Kongresu. Aby nie złamać tego przepisu, a zarazem nie złamać dyplomatycznych obyczajów, podarki dla prezydenta USA są uznawane za własność całego narodu amerykańskiego. George W. Bush z tego powodu musiał oddać do Archiwum Narodowego nawet szczeniaka, którego podarował mu przywódca Bułgarii. Pracownicy archiwum znaleźli mu szybko nowy dom.
Nie wszystkie prezenty prezydentów USA są cenne. Barack Obama dostał na przykład od księżnej Yorku temperówkę z rysunkiem londyńskiego autobusu, która była warta zaledwie kilka funtów. Prezydent George W. Bush dostał od premiera Izraela rower na wieść o kontuzji kolana, która nie pozwała mu biegać. W 2005 otrzymał także 136 kg surowej baraniny z Argentyny – ale ta z powodu przepisów sanitarnych raczej nie trafiła na jego stół.
Media donoszą, że wart 400 mln dolarów samolot będzie najdroższym prezentem, jaki kiedykolwiek otrzymał prezydent. W tym wypadku kontrowersje budzi nie tylko fakt, że jakieś państwo chce przekazać USA prezent o tak znacznej wartości – ale także to, że Trump nie zamierza go oddać. Media donoszą, że po zakończeniu kadencji chce, by samolot stał się własnością fundacji, która zorganizuje jego bibliotekę prezydencką.
Czy będzie mógł go zachować?
Przepisy nie są jasne. Urzędnik federalny może zatrzymać prezent, który otrzymał, pełniąc obowiązki, jeśli jego wartość nie przekracza 480 dolarów. W przeciwnym wypadku może go zatrzymać tylko, jeśli zapłaci za niego cenę rynkową.
Do prezydenckich bibliotek trafia wiele prezentów, które otrzymali prezydenci. Zwykle jednak mowa o np. srebrnych spinkach do mankietów czy dywanie z wyhaftowanym portretem pary prezydenckiej – taki niecodzienny prezent otrzymali od prezydenta Azerbejdżanu Clintonowie – a nie o luksusowym samolocie wartym setki milionów dolarów. Tym bardziej, że koszty jego ponownego przerobienia, wycofania ze służby i przekazania do biblioteki Trumpa poniósłby amerykański podatnik.
Źródła telewizji ABC twierdzą, że administracja Trumpa spodziewa się pytań o na ten temat. Według nich prokurator generalna Pam Bondi i prawnicy z Białego Domu przygotowali już analizę, która trafiła na biurko sekretarza obrony Pete'a Hegsetha. Mieli dojść w niej do wniosku, że zarówno przyjęcie samolotu, jak i późniejsze przekazanie go do biblioteki prezydenckiej Trumpa, jest całkowicie legalne i nie łamie ani konstytucji, ani przepisów antykorupcyjnych.
Sam Trump stwierdził w mediach społecznościowych, że Demokraci się o czepiają, bo wolą zapłacić fortunę za nowy Air Force One niż dostać go za darmo.
źr. wPolsce24 za ABC, Guardian