Cztery lata więzienia dla byłego ministra finansów. Sąd apelacyjny potwierdził winę, choć złagodził karę

Austriacki sąd potwierdził, że były polityk FPÖ przyjmował łapówki i dopuścił się "nadużycia zaufania". Jednocześnie nie utrzymał się pierwotny zarzut fałszowania dowodów w tej sprawie.
Temat, który sprowadził na b. austriackiego ministra poważne kłopoty, związany jest z pełnioną przez niego funkcją szefa resortu finansów w latach 2000-2007. Po długim dochodzeniu prowadzonym przez wiedeńskich śledczych, Grassera skazano w 2020 roku na osiem lat więzienia za korupcję.
Poważne oskarżenia
Polityka oskarżono o podawanie prywatnemu inwestorowi ważnych informacji dotyczących przetargu na 60,000 mieszkań spółdzielczych. Do transakcji doszło w 2004 roku, a firma działająca na rynku nieruchomości mogła - dzięki informacjom od polityka - złożyć najwyższą ofertę.
Według informacji ujawnionych w toku śledztwa, ta wiedza "kosztowała" nieuczciwą firmę w sumie 9,6 miliona euro rozdanego w łapówkach.
Jak bronił się Grasser?
Od początku tej sprawy Austriak zaprzeczał swojej winie i utrzymywał, że nie przyjął żadnych pieniędzy. Sugerował także, że sprawa ma "polityczne podłoże".
Tę samą linię obrony przyjęli jego adwokaci, którzy próbowali podważyć obiektywność sędzi wydającej wyrok w pierwszej instancji. Wszystko dlatego, iż jej mąż miał wypowiadać się negatywnie o oskarżonym na portalu X.
W apelacji odrzucono te sugestie i uznano, że sędziowie są w stanie wydawać obiektywne osądy pomimo takich wyrażeń opinii. Mimo to Grasser zapowiedział, że złoży skargę do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka.
źr. wPolsce24 za tagesschau.de