Chińskie fabryki mają ogromne problemy. Wyprzedają wszystko za grosze

Garażowa wyprzedaż na niespotykaną skalę
Trzy położone na wschodzie Chin prowincje: Zhejiang, Jiangsu i Guangdong najmocniej odczuły skutki 245% ceł nałożonych przez Stany Zjednoczone. Polityka fiskalna Trumpa niemal całkowicie zastopowała eksport, co spowodowało konieczność wysłania większości pracowników na przymusowe urlopy.
Jednocześnie w mediach społecznościowych w Chinach pełno jest filmów pokazujących zarówno opuszczone fabryki, jaki tony niesprzedanych towarów, które zalegają na magazynach. Producenci próbują się ich pozbyć oferując potężne zniżki. Według RFA, markowe ubrania warte po drugiej stronie Pacyfiku znacznie powyżej 100 dolarów, w Chinach można kupić za równowartość kilku dolarów.
- Cytowany przez RFA właściciel hurtowni w Jiaxing w prowincji Zhejiang - w której eksport odpowiada za 70 proc. PKB - podaje przykład klapków Crocs wartych w USA od 30 do 70 dolarów aktualnie sprzedawanych za "kilka groszy" na swoim prywatnym koncie na jednej z platform e-commerce. Firma z Colorado ocenia, że chaotyczna polityka Trumpa będzie ją kosztowała 11 milionów dolarów tylko w tym roku - czytamy na portalu Polsatnews.pl.
Chińczycy narzekają
Rzecznik chińskiego ministerstwa handlu przyznał, że amerykańskie cła na import chińskich produktów "osiągnęły irracjonalny poziom". Tak skomentował publikację Białego Domu, w której napisano, że niektóre chińskie towary eksportowane do USA podlegają cłom "sięgającym do 245 proc."
"Skumulowane cła na poszczególne towary eksportowane z Chin do Stanów Zjednoczonych osiągnęły 245 proc. pod różnymi nazwami" - napisał niewymieniony z nazwiska rzecznik resortu handlu w odpowiedzi na pytanie dziennikarzy. "To w pełni obnaża fakt, że Stany Zjednoczone wykorzystują taryfy celne jako narzędzie i broń do granic irracjonalności" - argumentował rzecznik.
Podobne brzmiał minister spraw zagranicznych Chin Wang Yi, który wezwał państwa Globalnego Południa do wzmocnienia współpracy i sprzeciwienia się "jednostronnej hegemonii" w handlu międzynarodowym.
Podczas spotkania z okazji 70. rocznicy konferencji w Bandungu - spotkania przedstawicieli państw Azji i Afryki, które zaowocowało powołaniem Ruchu Państw Niezaangażowanych - Wang podkreślił, że świat znajduje się "na (...) rozdrożu", a państwa powinny pielęgnować ducha solidarności, przyjaźni i współpracy.
Szef chińskiej dyplomacji wyraził sprzeciw wobec "jednostronnych praktyk protekcjonistycznych" i wezwał do "wspólnej ochrony wielostronnego systemu handlowego".
źr. wPolsce24 za PolsatNews/RFA/NYT