Krystyna Pawłowicz zdradziła, z którą gwiazdą chodziła do przedszkola. "Jej po latach coś spadało na głowę"

Chociaż od lat jest obiektem ataków ze strony zwolenników obecnego rządu i polityków Platformy Obywatelskiej, profesor Krystyna Pawłowicz potrafi zachować duże pokłady dobrego humoru. Jej cięte inteligentne riposty są w stanie wyprowadzić z równowagi niejednego zapiekłego adwersarza. Kto śledzi jej internetową działalność, ten wie, że na Twitterze trudno ją zagiąć.
Choć wielu uważa ją za "zamkniętą w sobie sztywniarę" i "nudną prawniczkę" wystarczy rzut oka na jej profil, by przekonać się o błędzie takiego postrzegania.
Profesor wrzucała już swoje zdjęcia z wakacji, siłowni, młodości, a nawet deklarowała chęć tymczasowej opieki nad kotem jednego z użytkowników portalu x.com, kiedy ten wybierał się na urlop.
Tym razem jednak postanowiła uchylić rąbka tajemnicy ze swojej przeszłości i pochwalić się wspomnieniami z lat najmłodszych. Zrobiła to z dystansem do siebie, choć nie bez przekąsu do swojej koleżanki z przedszkola, którą była jej imienniczka Krystyna... Janda.
- Tak się dzieci bawiły w przedszkolu w końcu lat 50-tych ub.wieku…Zabawkami. Z prawego brzegu - Krystyna Janda, co jej po latach coś spadało na głowę…Z lewego brzegu fotki- kochana Krysiunia Pawłowicz. Urocze dziecko, co widać na zdjęciu… - napisała sędzia TK, by po chwili dodać - To w przedszkolu w Ursusie. W bloku obok mieszkało dziecko z prawej strony siedzące, z kokardą na głowie, a w bloku po drugiej stronie przedszkola, ”po skosie” mieszkała ukochana /czasem/grzeczna Krysieńka ze spineczką we włosach. Śliczne dziecko od zarania - kontynuowała była poseł.
I pomyśleć, że ktoś dalej będzie próbował atakować ją zdjęciem z sałatką.
źr. wPolsce24 za x.com/ KrystPawlowicz