Od dekad zmaga się z poważną chorobą. Gwiazdor zdradził, jak chciałby umrzeć

Z tego tekstu dowiesz się:
-
Michael J. Fox od 35 lat żyje z chorobą Parkinsona – jedną z najdłuższych znanych historii zmagania z tą chorobą.
-
Aktor ujawnił w rozmowie z The Times, że pragnie „pewnego dnia po prostu się nie obudzić”.
-
Fox mówi o licznych kontuzjach na planie i coraz większych problemach z poruszaniem się.
-
Wspomina, że aktorstwo pomagało mu radzić sobie z chorobą – zarówno fizycznie, jak i psychicznie
Choroba Parkinsona to zwyrodnieniowa choroba mózgu. Jak informuje Mayo Clinic, jej objawy to niezgrabność w ruchach, zaburzenia pisania, spowolnienie procesów psychicznych. Te objawy rozwijają się powoli, w ciągu kilkunastu lat. Po pewnym czasie pojawiają się także zaburzenia równowagi, drżenie spoczynkowe i trudności z wykonywaniem prostych czynności, jak wstanie z krzesła czy łóżka. Cierpi na nią ok. 1 procent populacji.
Choroba nie przerwała jego kariery
Ta choroba pojawia się zwykle u pacjentów w wieku 40-60 lat, ale czasami dotyka osób w młodszym wieku. Jedną z nich był Fox. Jak informowała BBC, kanadyjski aktor zauważył pierwsze objawy w 1991 roku, gdy miał 29 lat. Stało się to podczas kręcenia filmu Doc Hollywood, a wkrótce potem usłyszał diagnozę. Fox był już wtedy słynnym aktorem, światową sławę zyskał rolą Martiego McFly'a w trylogii "Powrót do Przeszłości" i główną rolą w "Nastoletnim Wilkołaku". Diagnoza nie przerwała jego choroby. W rozmowie z magazynem AARP ujawnił, że lekarz powiedział mu, że zostało mu tylko dziesięć lat, podczas których będzie w stanie grać w filmach. Na emeryturę przeszedł jednak dopiero w 2020 roku, a rok później wrócił do aktorstwa. W maju 2025 ujawnił, że powierzono mu rolę w sitcomie Shrinking.
W rozmowie z "The Times" aktor zdradził, że lekarz powiedział mu, że aktorstwo pomoże mu w radzeniu sobie z symptomami choroby. Stwierdził, że poniekąd tak było, ale związane z nią problemy z poruszaniem się sprawiły, że miał wiele wypadków na planie.
- W trzyletnim okresie złamałem łokieć, złamałem rękę, dostałem paskudnej infekcji w dłoni i prawie straciłem palec – wyznał. Dodał, że znalazł sposoby na to, by choroba nie przeszkadzała mu przed kamerą.
Chciałby odejść we śnie
Aktor dodał, że obecnie stara się już bardziej oszczędzać. Powiedział, że prawie już nie chodzi. Jestem w stanie chodzić, ale nie wygląda to ładnie i jest trochę niebezpieczne – stwierdził. Niedawno aktor wziął udział w zlocie fanów "Powrotu do Przyszłości". Powiedział dziennikowi, że myślał, że robi to dla fanów, którym chciał podziękować, ale doszedł do wniosku, że zrobił to dla siebie.
- Ta choroba jest do bani, ale ludzie mi nie współczują. Nie myślą, że jestem żałosny. Widzą mnie jako – no, nie potrafię powiedzieć jak mnie widzą, ale mam wrażenie, że odczuwają, że jestem pozytywną siłą - wyznał.
64-letni aktor ma jednak świadomość, że nie zostało mu zbyt wiele życia. Zauważył, że w jego chorobie nie ma jasnych etapów, jak w wypadku np. raka prostaty.
- Jest znacznie bardziej tajemnicza i enigmatyczna - zauważył - Nie ma zbyt wielu ludzi, którzy mają Parkinsona od 35 lat – dodał.
Aktor wyznał też jak pragnie odejść.
- Chciałbym któregoś dnia po prostu się nie obudzić. To by było naprawdę fajne – stwierdził – Nie chcę, żeby to było dramatyczne. Nie chcę potknąć się o meble, uderzyć w głowę.
źr. wPolsce24 za Fox News











