Trump zapowiada cła na zagraniczne produkcje. Tymczasem Mel Gibson, ambasador Trumpa do spraw naprawy Hollywood, kręci film… we Włoszech

Donald Trump ogłosił nową politykę wobec przemysłu filmowego – planuje wprowadzenie 100-procentowych ceł na filmy realizowane poza granicami Stanów Zjednoczonych. Celem ma być zmotywowanie wytwórni i twórców do kręcenia produkcji wyłącznie na terytorium USA.
Paradoksalnie, jeden z nominowanych przez Trumpa ambasadorów kultury, Mel Gibson, sam właśnie realizuje drugą część „Pasji” w rzymskich Cinecittà Studios. Choć tego typu praktyka – produkowanie filmów poza USA – nie jest niczym nowym, to obecne działania prezydenta wzbudziły niemałe kontrowersje w Hollywood.
Dotychczas wiele amerykańskich filmów powstawało poza granicami kraju ze względu na korzystniejsze warunki ekonomiczne. Przykładem są produkcje realizowane w Czechach, na Węgrzech czy Malcie, gdzie twórcy korzystają z ulg podatkowych i niższych kosztów pracy. Europa i Afryka Północna od dawna przyciągają amerykańskie ekipy filmowe.
W odpowiedzi na nową politykę Trumpa, włoski producent Andrea Iervolino zaproponował we wtorek porozumienie koprodukcyjne między USA a Włochami. Projekt zakłada wzajemne wsparcie dla produkcji filmowych, udział gwiazd z obu krajów i stymulowanie inwestycji transatlantyckich. Iervolino i Gibson widzą w tym szansę na złagodzenie napięć i rozwój współpracy.
Planowana umowa miałaby zostać podpisana podczas przyszłorocznego Festiwalu Filmowego w Wenecji. Zdaniem Iervolino, inicjatywa może stać się wzorem dla podobnych porozumień z innymi państwami i w dłuższej perspektywie przynieść korzyści zarówno amerykańskiej branży filmowej, jak i partnerom na całym świecie.
źr. wPolsce24 za WP Film