Fikcja zamiast faktów? Dziennikarka neoTVP wydała książkę. Popularny podcaster odkrył szokującą praktykę

Opolska w latach 2007-2020 pracowała w lewicowym radiu TOK FM jako asystentka wydawcy, a potem wydawca. Po rozstaniu z rozgłośnią trafiła do niemiecko-szwajcarskiego portalu Onet, gdzie była zatrudniona do wiosny 2023. Później zaczęła współpracę z portalem Tomasza Lisa NaTemat i kanałem braci Sekielskich na Youtube. Od 2024 roku jest prowadzącą w neoTVP Info. Jest także zastępcą kierownika Katedry Dziennikarstwa i Nowych Mediów w Collegium Civitas.
Książka o teoriach spiskowych
Opolska wydała też w ostatnim czasie książkę pod tytułem „Teoria spisku, czyli prawdziwa historia świata”. Dotyczy ona popularnych teorii spiskowych. Wydawnictwo Harde tak reklamowało publikację: Opolska prowadzi czytelnika przez świat teorii spiskowych: od płaskiej Ziemi i pradawnych bogów, przez ukryte organizacje i sekretną technologię, aż po współczesne wizje globalnej dominacji. Karolina Opolska niczemu nie zaprzecza, nie staje po żadnej ze stron, nie ocenia. I to właśnie rodzi poważne wątpliwości na temat „prawdy” o naszym świecie.
31 października Opolska pochwaliła się, że fragment jej książki opublikował portal Onet. Na ten wpis zareagował Wójcik. Szanowna Pani Redaktor, dlaczego w wydaniu papierowym książki pojawiają się w przypisach odniesienia do pozycji, które nie istnieją? Nie sądzę, aby była to celowa prowokacja, ponieważ część z nich faktycznie istnieje, jednak inne niestety nie- napisał.
To nie była pomyłka
Dawno nie czułem takiego zażenowania. Karolina Opolska, dziennikarka i wykładowczyni dziennikarstwa, nie miała cywilnej odwagi przyznać się, że w swojej książce… po prostu zmyśliła część przypisów. Nie pomyliła się, wymyśliła nieistniejące książki, albo nie zweryfikowała tego co wypluł jej AI – napisał w kolejnym wpisie.
Tylko w przypisach do jednego rozdziału Wójcik znalazł kilka książek, które w rzeczywistości nie istnieją. Te książki to „Historia Polski” Stanisława Mikołajczyka, „Historia cywilizacji słowiańskiej” Witolda Kuli czy „Chrystianizacja Polski” Gerarda Labudy. Wójcik ustalił, że żadna z tych książek nie została nigdy wydana. Sami przyznacie to nie są zwykłe i przypadkowe błędy. To rodzi duże wątpliwości w jaki sposób powstawała książka, a to tylko fragment jednego z osiemnastu rozdziałów – napisał. - Dalej już nie sprawdzałem, ale nie z lenistwa, lecz z obrzydzenia, bo jaki był następnie bieg spraw…
Jak relacjonował, Opolska nie odpowiedziała mu publicznie, tylko zaczęła się kontaktować z ich wspólnymi znajomymi, by wciągnąć ich w wyjaśnianie tej sprawy. Nie był to przejaw odwagi, tylko próba rozproszenia odpowiedzialności i wywarcia nacisku środowiskowego. Przyznam, przez chwilę ta toksyczna taktyka zadziałała, przez dobę zastanawiałem się, czy w ogóle warto sprawę nagłaśniać, by nie obciążać ludzi, którzy nie mają z tym nic wspólnego – napisał.
Nie odniosła się publicznie
Wójcik dodał, że ostatecznie dostał od niej prywatną wiadomość na swoim fanpage. Opolska napisała mu, że to wina wydawnictwa i jeśli będzie taka konieczność, to wyda odpowiednie oświadczenie. Nie odpisała mu zaś publicznie, bo nie wypowiada się na platformie X. To dziwne tłumaczenie, bo nie tylko ma tam konto, ale i aktywnie je prowadzi. Lepiej przecież spróbować zamieść sprawę pod dywan – zauważył.
Czuję żenadę, bo mówimy o osobie uchodzącej za doświadczoną dziennikarkę, wykładającą warsztat przyszłym dziennikarzom. Zamiast wziąć odpowiedzialność, zrzuca winę na okoliczności, system, przypadek, na wszystkich, tylko nie na siebie – napisał.
Wielu internautów zauważyło, że te nieistniejące książki mogły być efektem tego, że poprosiła o stworzenie bibliografii sztuczną inteligencję. Ta bowiem ma tendencje, by z powodu tzw. halucynacji tworzyć nieistniejące pozycje.
Wójcik napisał, że w ramach eksperymentu poprosił AI, by znalazł informacje o jego książce, „Fantazmat Wielkiej Lechii”. Pomylił rok, wydawnictwo, przypisał mi tytuł doktora i wymyślił CYTAT z książki, podając konkretną stronę, tyle, że nic takiego nie napisałem – relacjonował i przestrzegł: - Z AI trzeba umieć korzystać, trzeba wiedzieć jak pytać, a nie rżnąć jak leci.
źr. wPolsce24










