Dojrzewanie artysty Krzysztofa Zalewskiego w Polsce Tuska. Dwa lata temu "j***ł", dziś chce już tylko kochać

A dziś? Po przegranych przez jego kandydata, Rafała Trzaskowskiego, wyborach prezydenckich z Karolem Nawrockim – na którego, jak się okazuje, zagłosowała nawet jego własna ciocia z Lublina – artysta Krzysztof publikuje na Instagramie taki oto wpis:
„Smutno… Więc coś na pocieszenie:
Zastawiła mnie dziś ciężarówka na parkingu. I obcy facet zablokował ruch i wyprowadził mnie przez chodnik. Nie pytał na kogo głosowałem. Ja też go nie pytałem.
I może nie dziś, może nawet nie jutro, ale w końcu zadzwonię do mojej ciotki z Lublina i zapytam jak się ma. I dalej będziemy się bardzo lubić i szanować mimo, że w sprawie wyborów nie zgadzamy się zupełnie.
Źli ludzie chcą, żebyśmy się nienawidzili. Zróbmy im na złość.
Chodźmy się kochać!!! ❤️”
No cóż – lepiej późno niż wcale.
Z tej historii płynie całkiem sympatyczny morał. Może naprawdę coś w Zalewskim pękło? Może coś zrozumiał? Może dotarło do niego, że nawoływanie do miłości i wzajemnego szacunku przynosi więcej niż festiwalowe hasła o tym, kogo wypada „j***ć”? Że Polska to nie tylko jedna bańka, jeden światopogląd i jedna scena?
Jeśli tak – to fajnie.
Oby tak mu już zostało.
I oby nigdy więcej nie przyszło mu do głowy zagrzewać tłumu do politycznej nienawiści, choćby nawet pod płaszczykiem wolności artystycznej. Bo jak sam napisał – „Źli ludzie chcą, żebyśmy się nienawidzili.”
A internet i tak pamięta:
źr. wPolsce24