Znany trener niewinny, niewiarygodni oskarżyciele odznaczeni przez wójta Stencla. Znamy uzasadnienie sądu!

Dziś wiemy, że były to oskarżenia fałszywe. Sąd Rejonowy w Kartuzach uniewinnił trenera, a w obszernym uzasadnieniu punkt po punkcie wykazał, że zarzuty nie mają pokrycia w faktach.
„Zeznania niewiarygodne”, sąd nie pozostawił złudzeń
Lektura fragmentów uzasadnienia nie pozostawia wątpliwości: główni świadkowie, którzy mieli obciążyć Chmielewskiego, nie powiedzieli prawdy:
„Zeznania świadka sąd uznał za niewiarygodne i odmówił im wiary.”
„Sąd odmówił wiary zeznaniom pokrzywdzonego w całości.”
„Z tych wszystkich względów Sąd uznał zeznania świadka co do zasadniczego przebiegu zdarzeń za niewiarygodne.”
Lista takich fraz w uzasadnieniu jest długa i mówi sama za siebie. Relacje wielu świadków były niespójne, zmienne, często oparte na plotkach i „opowieściach”. Jedni wskazywali, że padło określenie „bałwan”, inni – że „cymbał” czy „grubas”.
Czasem na etapie śledztwa mówili o serii zdarzeń, a przed sądem ograniczali się do jednego. Sąd podsumował to jednoznacznie:
„Trudno nawet depozycje ocenić w kategorii prawda/fałsz czy wiarygodne/niewiarygodne. Relacje świadków były pełne sprzeczności, ogólnikowe, niespójne z pozostałym materiałem dowodowym.”
Sąd nie dał wiary również Radosławowi G., bohaterowi materiału TVN będącego źródłem sprawy Chmielewskiego.
Zapewne czystym przypadkiem, materiał ten pojawił się tuż przed wyborami samorządowymi, a przykład znanego trenera miał być dowodem "złego kierowania gminą".
- Składał on zeznania obciążające dla oskarżonego bazując w dużej mierze na niezweryfikowanych informacjach przekazanych przez uczniów – ocenił sąd w Kartuzach.
Wiarygodni świadkowie i inny obraz trenera
W kontrze do tego stali świadkowie, których sąd uznał za rzetelnych. To m.in. Piotr Karasiński, dyrektor szkoły i Tomasz Brzoskowski, były wójt Stężycy.
„Sąd w całości zasługujące na uwzględnienie poczytał zeznania świadka Tomasza Brzoskowskiego (…) który nie miał wiedzy o żadnych nieprawidłowych zachowaniach M. Chmielewskiego wobec uczniów.”
Brzoskowski i Karasiński zeznawali, że do momentu złożenia skargi w czerwcu 2022 roku nie było żadnych sygnałów wskazujących na niewłaściwe zachowanie trenera.
Wręcz przeciwnie, Chmielewski miał opinię wymagającego, ale sprawiedliwego pedagoga, który potrafił stanąć w obronie uczniów z problemami.
Kuriozum: nagrodzeni „sygnaliści”
I tu dochodzimy do największego paradoksu tej historii. Gdy sąd już ocenił zeznania kluczowych świadków jako niewiarygodne, nowy wójt gminy, Ireneusz Stencel, zaprosił ich na sesję i… nagrodził.
W listopadzie 2024 roku, już po wyborach samorządowych, Stencel wręczył dyplomy czterem osobom: Dominice M., Mirosławowi T., Radosławowi G. i Szymonowi Sz.. Jak relacjonował „Express Kaszubski”: „Są to osoby, którym ja, jako wójt gminy Stężyca, chcę w imieniu samorządu podziękować za niezwykłą odwagę, za właściwą postawę godną pedagoga i trenera. Są to osoby, które stanęły po stronie młodzieży traktowanej przez trenera w sposób niewłaściwy.”
Problem w tym, że te same osoby sąd wskazał jako niewiarygodne. A ich zeznania – pełne sprzeczności i nieścisłości – legły w gruzach.
Nie sposób nie zapytać: czy dyplomy przyznane na podstawie fałszywych oskarżeń zostaną teraz cofnięte? Czy wiązały się z nimi jakiekolwiek gratyfikacje finansowe i – jeśli tak – czy zostaną zwrócone?
Polityka w tle
Wójt Stencel przedstawiał nagrodzonych jako bohaterów, którzy „stanęli po stronie młodzieży”. Nikt nie wspomniał jednak, że byli to także ludzie, którzy – poprzez swoje zaangażowanie w sprawę – przyczynili się do wyborczego sukcesu nowego włodarza gminy.
A więc jeszcze raz: zeznania, które sąd nazwał „niewiarygodnymi”, stały się podstawą do politycznych podziękowań. Nagrodzeni zostali przedstawieni jako „sygnaliści”, choć w rzeczywistości sąd jednoznacznie wskazał, że to oni wprowadzali opinię publiczną w błąd.
Sprawiedliwość i niesmak
Trener Michał Chmielewski został oczyszczony z zarzutów. Sąd uznał jego wyjaśnienia za spójne i potwierdzone w dokumentach.
Wiarygodni świadkowie potwierdzili jego wersję.
Ale po tej sprawie pozostało znacznie więcej problemów, niż chwilowy niesmak. Jak bowiem naprawić zniszczone dobre imię trenera i jak wynagrodzić doznane krzywdy? Co z uhonorowanymi przez wójta "sygnalistami", których zeznania zostały odrzucone jako niewiarygodne? Trudno tu mówić o normalnej logice życia publicznego.
To raczej pokaz, jak sprawy sądowe mogą być wykorzystywane w lokalnej polityce, nawet kosztem dobrego imienia niewinnego człowieka.
źr. wPolsce24