Przemytnicy powiedzieli Afgańczykowi, że Wieruszów to Paryż, a KE żąda od Polski planów na pakt migracyjny

To historia, która obnaża bezwzględność handlarzy ludźmi i pokazuje, że polsko-białoruska granica, wbrew narracji rządzących, wcale nie jest tak szczelna. Afgańczyk opuścił swój kraj półtora miesiąca temu. Przez Rosję i Białoruś dotarł do granicy z Polską. Tam wsiadł do busa, którym miał – jak sądził – dotrzeć do Paryża. Zamiast tego wylądował na MOP-ie przy trasie S8, gdzie został pozostawiony sam sobie.
W poniedziałek usłyszał zarzut nielegalnego przekroczenia granicy, a następnie został przekazany Straży Granicznej. To jedna z wielu podobnych historii, o których rzadko się mówi.
Komisja Europejska wzmaga presję na Polskę
Tymczasem Komisja Europejska przedstawiła dziś raport, z którego wynika, że Polska i Węgry jako jedyne nie przedstawiły KE swoich planów dotyczących wdrożenia tzw. paktu migracyjnego. Pakt zakłada m.in. tzw. mechanizm solidarnościowy – czyli podział odpowiedzialności za migrantów między wszystkie kraje UE, w tym także obowiązkowe wsparcie: finansowe, operacyjne lub przyjęcie uchodźców.
Polski rząd deklaruje, że nie zgodzi się na „żadne kwoty migrantów”. Ale Komisja Europejska nie daje za wygraną – zwłaszcza że Polska już przyjęła miliony uchodźców z Ukrainy, a mimo to nie wystąpiła formalnie o jakiekolwiek zwolnienie z obowiązków wynikających z paktu. Co więcej, w październiku KE przedstawi listę krajów znajdujących się pod presją migracyjną – i tylko te będą mogły liczyć na specjalne traktowanie.
Bruksela nie kryje, że oczekuje konkretnych kroków i zmian w krajowych przepisach. „Potrzebne jest stałe zaangażowanie polityczne i odpowiedzialność na poziomie krajowym” – zaznacza w swoim komunikacie. I ostrzega, że niedopełnienie zobowiązań może mieć wpływ na dostęp Polski do przyszłej „puli solidarnościowej”.
Co z "sukcesem" Trzaskowskiego?
W obliczu takich wydarzeń – zarówno dramatycznych losów pojedynczych migrantów, jak i politycznych napięć w Europie – widać wyraźnie, że problem migracji nie zniknie. I że granice nie zawsze chronią tak, jak nam się wydaje. Przypomnijmy, że w czasie debaty przez II turą wyborów prezydenckich Rafał Trzaskowski powiedział, że sam wynegocjował z Brukselą przepisy o zwolnieniu Polski z konieczności przyjęcia uchodźców z uwagi na przyjęcie Ukraińców. Wygląda na to, że urzędnicy Komisji Europejskiej nic o tych negocjacjach nie wiedzą albo o nich zapomnieli.
źr. wPolsce24 za i.pl/pap