TSUE miażdży narrację Tuska i Bodnara w sprawie tzw. "neosędziów". Miał ich nikt w Europie nie ograć, a policzkują ich już nawet ludzie z ich drużyny...

Przypomnijmy, chodzi o sprawę, która toczyła się przed Sądem Rejonowym Poznań Stare Miasto.
Obywatel, którego sprawa doprowadziła do skierowania pytania prejudycjalnego do TSUE, domagał się przed poznańskim sądem zapłacenia przez pozwanego blisko 4 tys. zł wraz z odsetkami i kosztami procesu. Wniósł także o wyłączenie innych sędziów powołanych na wniosek nowo ukształtowanej KRS, jeśli mieliby rozpoznawać złożone przez niego zażalenie.
Należność, której domaga się powód, ma być formą rekompensaty na mocy dyrektywy o przeciwdziałaniu nadmiernym opóźnieniom w transakcjach handlowych.
We wspomnianej sprawie poznański sąd zapytał TSUE, czy skład sądu powszechnego, w którym zasiada sędzia o kwestionowanym statusie, "spełnia unijny wymóg sądu" - a jeśli nie, to czy ta osoba, wadliwie powołana na stanowisko, powinna zostać odsunięta od orzekania z mocy samego prawa, niezależnie od okoliczności konkretnej sprawy.
Rzecznik generalny TSUE odpisał, że ani udział w procesie nominacyjnym KRS, ani brak dostępu kandydatów, którzy nie zostali rekomendowani do powołania, do skutecznego środka zaskarżenia, nie może automatycznie prowadzić do wniosku, że dany sędzia sądu powszechnego nie jest sądem ustanowionym uprzednio na mocy ustawy.
Jak zauważył rzecznik generalny, na wniosek kwestionowanej KRS powołano do tej pory około 3000 sędziów. W jego ocenie rozpatrywanie każdego przypadku z osobna powinno zagwarantować "skuteczne poszanowanie zasad niezawisłości i bezstronności" i "społeczne zaufanie do wymiaru sprawiedliwości".
Choć opinia rzecznika generalnego nie wiąże Trybunału Sprawiedliwości UE, który wkrótce wyda orzeczenie w sprawie, to znaczące jest to, że to kolejna porażka tych, którzy utrzymują narrację o tzw. "neosędziach":
- Rzecznik TSUE może sobie uważać co chce, bo ani on ani TSUE w kwestii polskiego sądownictwa nie ma nic do gadania. Jednak nawet TEN rzecznik, uważający pierwszeństwo prawa UE przed Konstytucją, stwierdza rzecz oczywistą: sędziowie powołani po 2017 r. są sędziami i nie można ich wyłączać tylko na ten podstawie, że przeszli taki, a nie inny proces nominacyjny. Inna sprawa, że gdyby rzecznik generalny TSUE uznał inaczej, wysadziłby w powietrze np. sądownictwo, bo tam sędziowie są powoływani w wielu landach bez udziału organu zrzeszającego sędziów, a jedynie polityków - komentował na portalu X mecenas Janusz Lewandowski.
źr. wPolsce24 za X/PAP