Seria zatruć wśród polskich dzieci. Chodzi o chemiczne opary do pryskania
Z danych zebranych przez IORiN wynika, że część nabywców fumigantów, czyli środków owadobójczych i biobójczych nie ma uprawnień do ich zakupu, a z kolei sprzedawcy nie sprawdzają, czy kupujący takimi pozwoleniami dysponują. Co więcej, nabywcy często nie mają elementarnej wiedzy, jak z tego typu środków poprawnie korzystać - efekt niebezpieczne zatrucia, także wśród dzieci i młodzieży
Polsat przypomina o kilku tragicznych zdarzeniach, do których doszło w ciągu ostatnich kilku tygodni. W listopadzie media informowały o śmierci 2,5 rocznego dziecka narażonego na działanie toksycznych oparów. Wcześniej podobne zdarzenie miało miejsce w Nowym Tomyślu. Wówczas śmierć poniosła trzyletnia dziewczynka. Więcej szczęścia miał dwulatek w Tomaszowie Lubelskim. Chłopca udało się uratować.
Inspektorat Ochrony Roślin i Nasiennictwa przekazał wstępne informacje o przebiegu kontroli u sprzedawców toksycznych substancji. Są one zatrważające, bo połowa z 200 sprawdzanych sprzedawców nie miała uprawnień do sprzedawania fumigantów - poinformował reporter Polsat News Błażej Filipiak - Jedną z takich substancji jest fosforek glinu, który jest mocno trujący, w szczególności gdy się go rozpyla. - Uprawnienia, żeby nabyć taki preparat, generalnie zazwyczaj wystarczają do stosowania środków ochrony roślin dla użytku profesjonalnego - słyszmy w nagraniu.
Sprawą śmierci dzieci zajmuje się prokuratura.
źr. wPolsce24 za polsatnews.pl