Resort sprawiedliwości się tłumaczy: To nie minister, to pracownicy chcieli zbadać sobie włosy
W poniedziałek przewodnicząca Krajowej Rady Sądownictwa Dagmara Pawełczyk-Woicka opublikowała na portalu X wpis: "Oprócz dziwnych opinii dotyczących dopuszczalności wycofania albo zawieszenia konkursów o wolnych stanowiskach sędziowskich oraz oceny skutków orzeczeń Trybunału Konstytucyjnego znalazłam informację o usłudze polegającej na badaniu trychologicznym skóry głowy i obrazowaniu cebulek włosów. Minister chyba dba o bujne fryzury swoich pracowników. Koszt jedyne 24 tys. złotych" – skomentowała pani sędzia nie bez pewnej dozy sarkazmu.
Na reakcję użytkowników platformy społecznościowej nie trzeba było długo czekać. Niektórzy zastanawiali się, któż to mógł być najbardziej zainteresowany diagnostyką swego owłosienia. We wtorek pisały o tym już niemal wszystkie portale.
Trudno się więc dziwić, że w końcu głos zabrało samo ministerstwo, także na platformie X.
Okazuje się, że "to był wybór samego Zespołu Ministerstwa spośród kilku propozycji na kolejne z serii badania profilaktyczne, które od 3 lat zapewnia im pracodawca".
"Zespół wybrał specjalistyczną usługę oceny skóry głowy. To nowoczesna metoda obrazowania skóry i cebulek włosów, która umożliwia ich oglądanie w dużym powiększeniu i rozpoznanie wielu schorzeń, często jeszcze w ich początkowej fazie (np. łuszczyca czy łojotokowe zapalenie skóry). Zgłosiły się 173 osoby" - informuje resort.
"Badania profilaktyczne fundowane przez pracodawcę, także w sektorze publicznym, to dziś standard i element konkurowania o pracownika na trudnym rynku. W związku z pozytywną reakcją wielu osób planujemy w tym roku ponownie zaprosić eksperta trychologa do ministerstwa. Zachęcamy wszystkich do wykonania takich badań, choć są mało jeszcze popularne, ponieważ mogą pomóc w uniknięciu lub rozwiązaniu bardzo dotkliwego problemu skórnego" - wskazał w komunikacie resort.
Autor wpisu ironizując z zainteresowania dziennikarzy, dodał:
„Jak powszechnie wiadomo, praca w Ministerstwie Sprawiedliwości to ogromne wyzwanie, więc badania mają też strategiczne znaczenie zarządcze. Na najtrudniejsze i stresogenne odcinki zostaną przesunięci Ci, którzy mają skórę i włosy w najlepszym stanie lub wręcz przeciwnie - Ci, którzy nie mają już nic do stracenia! O mały włos, abyśmy zapomnieli przekazać najważniejsze, co zapewne Redakcje interesuje. Nie, Pan Minister nie skorzystał z tego badania i uprzejmie prosił, żeby przekazać, że żałuje i jest mu z tego powodu trochę łyso”.
Szybko doczekał się odpowiedzi od polityka PiS Jana Kanthaka, który zachowując konwencję, napisał:
„Słuszna koncepcja! Pracując w rządzie Tuska, a zwłaszcza pod Bodnarem można wyłysieć z nerwów na samą myśl co się stanie jak stracicie władzę! Następne zajęcia profilaktyczne sugeruje u jeszcze innego specjalisty.”
źr. wPolsce24 za X