Szokująca decyzja prokuratury. Gnał ponad 300 na godzinę po Warszawie, ale "to nie jest przestępstwo"

Nagranie z rajdu, który youtuber urządził sobie na trasie S79, pojawiło się w internecie w czerwcu. Licznik pojazdu wskazywał prędkość 390 km/h. Sprawą zajęła się policja i zatrzymała dwóch obywateli Polski w wieku 38 i 33 lat.
- Stołeczni policjanci nie dają przyzwolenia na tego typu zachowania, które zagrażają bezpieczeństwu innych uczestników ruchu drogowego. Taka jazda to przejaw skrajnej nieodpowiedzialności – podkreśliła policja w oświadczeniu.
Prokuratura umorzyła śledztwo
Sprawa trafiła do Prokuratury Rejonowej Warszawa-Ochota, która podjęła decyzję o umorzeniu śledztwa przeciwko Mariuszowi Ch. Mężczyzna był podejrzany o to, że „w Warszawie na trasie S79 kierując pojazdem marki BMW MS i trzymając w jednej ręce telefon komórkowy, poruszał się po drodze publicznej z prędkością co najmniej 350 km/h, czym sprowadził bezpośrednie niebezpieczeństwo katastrofy w ruchu lądowym”.
Zdaniem prokuratury czyn nie zawiera znamion czynu zabronionego. Śledczy uznali, że zachowanie kierowcy nie stanowiło konkretnego bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym, a wyłącznie potencjalne niebezpieczeństwo. Podkreślono jednak, że zachowanie Mariusza Ch. było „niebezpieczne oraz nieodpowiedzialne”.
Nakładka miła zmylić internautów
Jak informuje RMF FM, w rzeczywistości mężczyzna poruszał się z mniejszą prędkością, niż mogłoby się wydawać po obejrzeniu nagrania. Na potrzeby filmu kierowca zamontował nakładkę, która miała zawyżyć prędkość i maksymalnie wskazywała 400 km/h. W rzeczywistości jego pojazd mógł rozpędzić się do 330 km/h.
- Zrobił to zapewne na użytek nagrania. Chciał najprawdopodobniej wzbudzić większe zainteresowanie – przypuszcza prokuratura.
Decyzja prokuratury nie oznacza, że Mariusz Ch. nie otrzyma żadnej kary. Sprawę przejęła policja, a kierowca odpowie za przekroczenie dozwolonej prędkości oraz używanie telefonu komórkowego podczas prowadzenia pojazdu.
źr. wPolsce24 za RMF FM