Policja zastrasza szefa KRRiT? „Chcieli wyłącznie potwierdzić miejsce pracy”
Mediach społecznościowe obiegły informacje, że przed siedzibą Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji pojawili się policjanci. – Wczorajsze wydarzenie to był jakiś rekonesans policji – komentował Maciej Świrski na poniedziałkowej konferencji prasowej. Dodał, że traktuje to jako „pewien sygnał pokazujący, że władza, którą mamy w tej chwili, rozpoznaje teren”.
Policja szybko zaprzeczyła co prawda, by funkcjonariusze mieli złe zamiary. „Takie informacje to wprowadzanie opinii publicznej w błąd. Prosimy o nierozpowszechnianie dezinformacji” – napisano w poniedziałek na profilu Komendy Stołecznej Policji. Okazało się, że policjanci nie wchodzili w niedzielę wieczorem do siedziby KRRiT, a „rozmowa miała miejsce przed budynkiem KRRiT, a nie w jej siedzibie”. Policjanci chcieli ponoć wyłącznie potwierdzić miejsce oraz czas, kiedy przewodniczący KRRiT miał dzisiaj stawić się do pracy.
Chodzi o to, że w piątek Sejm poparł wniosek o pociągnięciu do odpowiedzialności konstytucyjnej przed Trybunałem Stanu przewodniczącego KRRiT Macieja Świrskiego. Uchwała powoduje, że zostaje on też zawieszony w czynnościach.
Tymczasem Maciej Świrski powtarza, że będzie pracować tak jak dawniej, a atak na Krajową Radę oraz na niego samego jest atakiem na wolność słowa w Polsce.
W maju ub.r. grupa 185 posłów złożyła wstępny wniosek o postawienie Macieja Świrskiego przed Trybunałem Stanu. Wnioskodawcy zarzucają szefowi KRRiT blokowanie ok. 300 mln zł z abonamentu dla publicznego radia i telewizji, blokowanie koncesji dla nadawców prywatnych (TVN, TVN24, Radia TOK FM, Radia ZET), a także niewykonywanie badań statystycznych dotyczących oglądalności stacji telewizyjnych w Polsce.
źr. wPolsce24 za PAP
(fot. PAP/Radek Pietruszka)