Ostatnie pożegnanie Tomasza Jakubiaka. Tłumy odprowadziły na miejsce spoczynku uwielbianego kucharza

Kolorowy hołd dla człowieka, który kochał życie
Pogrzeb odbył się zgodnie z wolą zmarłego – w atmosferze, która bardziej przypominała celebrację życia niż żałobną ceremonię. Msza żałobna została odprawiona w Kościele pw. św. Ignacego Loyoli w Warszawie o godzinie 13:30. Po niej urna z prochami została odprowadzona na Cmentarz Komunalny Północny.

Zgodnie z życzeniem Tomasza Jakubiaka, żałobnicy przyszli w jasnych i kolorowych strojach. Był to symbol jego podejścia do życia – pełnego barw, radości i pozytywnej energii, którą zarażał wszystkich wokół. Kolorowa była także urna – w odcieniach błękitu i beżu – przypominająca o tym, że nawet w najbardziej smutnych momentach warto odnaleźć odrobinę światła.
Żegnają go nie tylko bliscy
W świątyni pojawiły się tłumy. Obok rodziny i przyjaciół Tomasza Jakubiaka obecni byli również jego współpracownicy, znajomi ze świata mediów i show-biznesu oraz fani, którzy znali go z telewizyjnych ekranów, mediów społecznościowych czy książek kulinarnych. Wśród obecnych nie brakowało łez, ale też ciepłych uśmiechów przy wspomnieniach o wspólnych chwilach, pasji do gotowania i jego niepowtarzalnym poczuciu humoru.

Rodzina poprosiła o nieskładanie kondolencji – zamiast tego apelowała o wspólne wspomnienie Tomasza w taki sposób, jakiego by sobie życzył – z wdzięcznością za czas, który razem z nim mogliśmy dzielić.
Odszedł po długiej walce
Tomasz Jakubiak zmarł 30 kwietnia w szpitalu w Atenach. Od miesięcy otwarcie mówił o swojej chorobie – nowotworze jelita i dwunastnicy – i nie ukrywał, jak trudna była to walka. Relacjonował swoją drogę przez chorobę w mediach społecznościowych, dzieląc się zarówno momentami nadziei, jak i zwątpienia. Do końca pozostał sobą – szczerym, odważnym i empatycznym. Jego odwaga i otwartość poruszyły tysiące osób w całej Polsce.
W ostatnich tygodniach życia Jakubiak szukał pomocy za granicą. Trafił do placówki w Grecji, gdzie miał nadzieję kontynuować leczenie. Niestety, nie udało się wygrać tej walki. Odszedł, mając zaledwie 41 lat.
Żył intensywnie, dzielił się pasją
Tomasz Jakubiak był postacią nietuzinkową. Znany z programów takich jak "Jakubiak lokalnie" czy "Jakubiak w sezonie", potrafił zarażać miłością do kuchni regionalnej, prostych smaków i gotowania z serca. Promował polskich producentów, lokalne składniki i filozofię slow food, stając się ważnym głosem w krajowej gastronomii.
Jego podejście do życia, gotowania i ludzi sprawiło, że nie był tylko kucharzem z telewizji. Dla wielu był kimś więcej – inspiracją, kompanem przy kuchennym blacie, bliskim nieznajomym, który potrafił sprawić, że codzienność smakowała lepiej.

Pozostawił po sobie smak
Choć Tomasza Jakubiaka nie ma już wśród nas, jego obecność nadal będzie wyczuwalna – w przepisach, wspomnieniach, ciepłych anegdotach i uśmiechach tych, którzy mieli szansę go poznać. I choć dziś dominuje smutek, to także wdzięczność – za to, że był, że dzielił się tym, co kochał i że żył na własnych zasadach, aż do końca.
źr. wPolsce24