Daniel Obajtek po wizycie w prokuraturze. „Nigdy nie dam się złamać. Poradzę sobie z tą zarazą"

- Nie dokonałem żadnej rzeczy, którą przypisuje mi prokuratura. Jestem spokojny, ale sądzę, że to nie koniec moich wizyt w tym miejscu. Jestem na to przygotowany emocjonalnie i duchowo. Poradzę sobie z tym, poradzę sobie z tą zarazą - mówił były szef Orlenu po wizycie w prokuraturze.
- Nie dajmy się tej zorganizowanej grupie i bądźmy razem - zaapelował do licznie zgromadzonych przed prokuraturą osób, które przyszły tam wspierać byłego prezesa PKN Orlen.
Przed wejściem do prokuratury europoseł podziękował im i podkreślił:
- Nigdy nie dam się złamać. Nie raz chcieli mnie złamać, nigdy się nie dam złamać. Nie jestem z postkomuny i salonu warszawskiego, który realizował politykę postkomuny biznesu.
Odnosząc się do wezwania i zarzutów, Obajtek powiedział, że zlecanie usług detektywistycznych „to normalna taktyka i praktyka wszystkich międzynarodowych koncernów”, zwłaszcza w sytuacjach, gdy „w gabinecie są podsłuchy, płyną pieniądze na czarny PR”, a dane z firmy wypływają na zewnątrz:
- Zbudowaliśmy stabilny koncern, który dzisiaj jest warty 100 mld zł. Czy na moim miejscu nie zlecilibyście sprawdzenia kilku kwestii? To nie ja upubliczniałem te dokumenty, tylko Donald Tusk. Kto łamie w Polsce prawo, to widzimy...
Obajtek ocenił, że prowadzona wobec niego sprawa to „polityczna nagonka” wynikająca z działań podjętych podczas jego prezesury w Orlenie, gdy koncern zerwał z rosyjskim gazem i ropą oraz realizował procesy korzystne dla polskiej gospodarki:
- Dziś podejmowane są tylko decyzje polityczne, dziś nie liczą się wyniki, praktycznie ora się państwo.
Wniosek o uchylenie immunitetu Danielowi Obajtkowi skierował w grudniu 2024 r. ówczesny minister sprawiedliwości Adam Bodnar. Prokuratura zebrała zeznania świadków, dokumentację, raporty i faktury i sugeruje, że Obajtek działając jako prezes Orlenu polecił zawarcie umów, które w ocenie śledczych służyły prywatnym celom i mogły naruszać prawo.
źr. wPolsce24










