Niemiecki napis wraca na most we Wrocławiu. Radni uhonorują cesarza, który w polskiej historii zapisał się źle

-
Wrocławscy radni zgodzili się na przywrócenie przedwojennego niemieckiego napisu „Kaiser-brücke” na Moście Grunwaldzkim, a także innych dawnych elementów architektonicznych, co wywołało silny sprzeciw części mieszkańców i protest pod ratuszem.
-
Decyzja wywołała ogromną burzę w internecie, gdzie pojawiły się setki komentarzy - od mocnej krytyki („kompromitacja”, „coś strasznego”) po głosy poparcia.
-
Historycy przypominają, że nazwa „Most Cesarski” była używana zaledwie kilka lat, a w 1933 r. została przywrócona przez władze hitlerowskie.
Sprawa budzi emocje od chwili, gdy okazało się, że ratusz planuje przywrócenie niemieckich napisów, które zniknęły stamtąd zaraz po wojnie. Sprzeciwiająca się temu grupa mieszkańców przygotowała petycję, która w miniony czwartek trafiła na salę obrad Rady Miejskiej Wrocławia.
Cesarz, który prześladował Polaków
Radni większością głosów zdecydowali, że podczas planowanego remontu Mostu Grunwaldzkiego po jego obu stronach nad jezdniami pojawi się niemiecki napis Kaiser-brücke, który upamiętniał cesarza Wilhelma II. W Polsce na patrona nieszczególnie się on nadaje ponieważ, jak przypominają historycy, był on odpowiedzialny za prześladowania Polaków w zaborze pruskim.
Napisu nie chciało tylko sześciu radnych PiS. Pozostali - 22 radnych zarówno z rządzącej Wrocławiem Koalicji Obywatelskiej i Lewicy, jak i opozycyjni samorządowcy z klubu Naprawmy Przyszłość i niezrzeszeni - nie widzieli w powrocie napisu nic niewłaściwego.
W ramach projektu na moście mają pojawić się również przedwojenne elementy, takie jak kopuła, cesarskie orły czy herby Hohenzollernów.
Protest przed ratuszem i w sieci
Po sesji Rady Miejskiej przed wrocławskim ratuszem protestowali mieszkańcy i radni PiS.
– Nazwa Kaiserbrucke została przywrócona w 1933 roku przez Adolfa Hitlera i teraz jest pytanie, czy miasto, prezydent oraz radni chcą pójść w ślady właśnie Adolfa Hitlera i przywrócić haniebną nazwę na cokole Mostu Grunwaldzkiego – mówił Łukasz Kasztelowicz, radny miasta Wrocławia.
Jak pisze Radio Zet po decyzji radnych w sieci zawrzało. Pojawiły się setki komentarzy na ten temat, wiele krytycznych. "Coś strasznego", "Kompromitacja. Czy Wrocław cierpi na nadmiar pieniędzy?", "To może niech jeszcze zaczną zmieniać nazwy ulic na niemieckie" - pisali internauci.
Z drugiej strony nie brakowało także wypowiedzi osób, które cieszą zapowiadane zmiany. "Super wiadomość", "No i co za problem?" - pisali.
Jaki jest sens?
Decyzję wrocławskich radnych skomentował w Radiu Wnet Piotr Semka, publicysta, a z wykształcenia historyk. Jego zdaniem paradoks polega na tym, że nazwa Most Cesarski była używana tylko przez dziewięć lat. Most zainaugurowano w 1910 roku, a w 1918 wybuchła rewolucja, która obaliła cesarza. Potem nazwy już nie używano. W 1924 roku socjaliści z SPD, którzy wówczas rządzili i byli najsilniejszą frakcją w Radzie Wrocławia, zmienili nazwę na Most Wolności. W 1933 roku NSDAP doszła do władzy w Niemczech, ale także w Radzie Miasta Wrocławia i przywróciła nazwę Most Cesarski, która obowiązywała aż do upadku III Rzeszy, czyli kapitulacji Festung Breslau w 1945 roku w maju.
Publicysta przypomniał, że od 1947 roku – czyli ostatnie 80 lat - most był nazywany „Grunwaldzkim”.
- Jaki jest sens w tej sytuacji przywracać napis, który dotyczy cesarza, który w polskiej historii zaznaczył się bardzo źle, a po drugie, jaki jest sens przywracać koronę cesarką Prus? - pytał.
źr. wPolsce24 za Radio Zet, Radio Wnet, TV Trwam News











