Będą publiczne samokrytyki w Sejmie? Opozycja: To styl stalinowski

Co zrobić, żeby posłowie byli grzeczniejsi? Kazać im publicznie przepraszać - uznali przedstawiciele władzy w sejmowej Komisji Etyki Poselskiej. Ich zdaniem nagany czy upomnienia nie są wystarczającymi środkami zapobiegawczymi, aby utrzymać porządek na sali obrad.
Publiczna samokrytyka
Zgodnie z projektem zmian regulaminu, posłowie mogą zostać zobowiązani do publicznych przeprosin w przypadku naruszenia zasad etyki. Polityk będzie miał wprawdzie możliwość nie zastosować się do tego polecenia, jednak w takim przypadku będzie musiał liczyć się z utratą części swojego uposażenia – około 10% wynagrodzenia poselskiego.
Opozycja jest na "nie"
Przeciwko projektowi Komisji Etyki Poselskiej opowiadają się politycy PiS oraz Konfederacji. Obie partie są zgodne, że nowy mechanizm sejmowych sankcji stanie się narzędziem walki formacji rządzącej z opozycją. Argument ten mogą potwierdzać dane sejmowe – do tej pory posłowie PiS i Konfederacji byli karani łącznie 18 razy, podczas gdy przedstawiciele koalicji rządzącej ani razu.
– Komisja Etyki zamieniona w prokuraturę i sąd w jednym może zrujnować finansowo posła opozycji, może go zmusić do upokarzających seansów samokrytyki w stylu stalinowskim – skomentował poseł Prawa i Sprawiedliwości Jacek Świat.
Źr. wPolsce24 za Rzeczpospolita