Sterczewski poniesie konsekwencje wycieczki do Gazy. Znamy szczegóły

Polityka spotkała się z humanitarnym dramatem, a efektem jest finansowa kara. Poseł Franciszek Sterczewski (KO) musi zapłacić za swoją absencję w Sejmie, która rozpoczęła się we wrześniu. Powodem nieobecności był jego udział w międzynarodowej flotylli humanitarnej płynącej do Strefy Gazy.
Informację o nałożeniu sankcji finansowej potwierdził rzecznik ds. dyscypliny klubowej Tomasz Nowak. Jak podkreślono, sankcja jest rutynowa – każdy poseł nieobecny bez formalnego usprawiedliwienia musi ponieść koszty. Jednak to, co stało za absencją Sterczewskiego, rutynowe nie było.
Zatrzymani na wodach międzynarodowych
Poseł brał udział w tzw. "Globalnej Flotylli Sumud" – konwoju, w którym uczestniczyło ponad 470 osób z 47 krajów, w tym Polacy tacy jak dziennikarka Ewa Jasiewicz. Misja miała kluczowy cel: dostarczyć wsparcie humanitarne dla mieszkańców palestyńskiej enklawy.
Zamiast dotrzeć do celu, działacze zostali zatrzymani przez izraelską marynarkę wojenną na wodach międzynarodowych, a następnie deportowani do swoich ojczyzn.
Sterczewski kontra Sikorski: Kto ma rację?
Po powrocie do kraju, Sterczewski publicznie wyraził swoje rozczarowanie postawą szefa MSZ Radosława Sikorskiego, zarzucając mu bagatelizowanie całej sprawy. Sikorski, komentując wydarzenia, postawił kluczowe pytanie o odpowiedzialność: czy państwo powinno ponosić koszty ewakuacji obywateli, którzy udali się w strefy konfliktu wbrew ostrzeżeniom?
Poseł KO odpowiedział jednak stanowczo, podkreślając, że jako parlamentarzysta czuje "obowiązek działania tam, gdzie łamane są prawa człowieka" i wezwał do solidarności z Palestyńczykami.
Podział w Klubie: Prywatna misja czy publiczny obowiązek?
Kontrowersyjna misja natychmiast wywołała szeroką dyskusję w mediach, a opinie były podzielone nawet w samym klubie Koalicji Obywatelskiej. Posłanka Klaudia Jachira skomentowała sprawę bardzo ostro, stwierdzając, że udział Sterczewskiego powinien być traktowany wyłącznie jako "inicjatywa prywatna" i nie powinien angażować instytucji państwowych. Jachira zasugerowała również, by parlamentarzysta podziękował MSZ za pomoc i "rozważył swoją przynależność do klubu".
Sprawa Sterczewskiego staje się symbolem sporu o granice aktywności posła i rolę Polski w konfliktach międzynarodowych: czy w obliczu kryzysu humanitarnego zasady partyjnej dyscypliny są najważniejsze?
źr.wPolsce24 za RMF24