To się w głowie nie mieści! Gazeta Wyborcza publikuję laurkę dla... niemieckiego zbrodniarza

Niejednokrotnie byliśmy świadkami sytuacji, gdy w polskojęzycznych mediach ukazywały się teksty, które – świadomie lub nie – starały się przedstawiać niemieckich zbrodniarzy wojennych w bardziej „ludzkim” świetle. Zwykle podobne publikacje pojawiały się w mediach należących do spółki Ringier Axel Springer Polska, jednak tym razem swoją przysłowiową „cegiełkę” dołożyła również „Gazeta Wyborcza”.
Na łamach portalu opublikowano artykuł zatytułowany: „Rękopisy Chopina niechybnie spłonęłyby w czasie wojny, na szczęście wypożyczył je Hans Frank”. Autorka tekstu opisuje w nim historię wystawy zorganizowanej na Wawelu podczas okupacji niemieckiej, poświęconej Fryderykowi Chopinowi. Jej inicjatorem był generalny gubernator okupowanych ziem polskich, Hans Frank. Nie był to jednak wyraz uznania dla kompozytora jako polskiego artysty, lecz próba przedstawienia go jako „niemieckiego twórcy” – zgodnie z narracją nazistowskich władz.
Tytuł artykułu wzbudził spore zażenowanie wśród polskich internautów. Wielu uznało go za próbę wybielenia jednego z najokrutniejszych nazistowskich zbrodniarzy i przedstawienia go jako „obrońcy polskiej sztuki”. Dodatkowo uwagę zwróciło niefortunne użycie słowa „wypożyczył” – brzmi ono na tyle łagodnie, że może kojarzyć się z codzienną, niewinną czynnością, jaką jest wypożyczenie książki w bibliotece. W rzeczywistości jednak w kontekście okupacji niemieckiej nie można mówić o żadnym wypożyczeniu – chodziło o brutalną grabież polskich majątków i dzieł kultury.
Najwyraźniej fala krytyki dotarła do autorki tekstu, ponieważ tytuł został ostatecznie zmieniony na mniej kontrowersyjny: „To był cud. W Bibliotece Krasińskich spłonęły najcenniejsze zabytki, jeden regał ocalał. Z jego rękopisami”.
źr.wPolsce za Gazeta Wyborcza