Ujawnili plan zablokowania Nawrockiego. Giertych powołuje się na uchwałę PKW
W środę Szymon Hołownia ogłosił, że zamierza zwołać Zgromadzenie Narodowe i przeprowadzić zaprzysiężenie nowego prezydenta. Wydaje się jednak, że nie wszyscy są zgodni co do tego, czy procedura może zostać przeprowadzona bez zastrzeżeń. Głos zabrał poseł PO Roman Giertych, który zaprezentował alternatywne spojrzenie na sprawę.
- Nie ma dziś domniemania ważności wyborów. PKW sama je podważyła swoją uchwałą – podkreślił Giertych w mediach społecznościowych.
Adwokat powołał się na wypowiedź Ryszarda Kalisza, prorządowego członka PKW, według którego sformułowanie zawarte w uchwale („incydenty mogły mieć wpływ na wynik głosowania”) stawia cały proces wyborczy pod znakiem zapytania. Giertych podkreślił, że w tej sytuacji „jedynie Sąd Najwyższy, i to prawidłowo obsadzony, może przywrócić domniemanie ważności wyborów”. Marszałek Sejmu nie ma, jak zaznacza, żadnych kompetencji do samodzielnego przesądzania o legalności elekcji.
- PKW stwierdziła, że ocenę, czy incydenty miały czy nie miały wpływ na wynik musi podjąć prawnie uznana izba SN wolna od neosędziów. Skoro zaś takiej uchwały nie ma i PKW przekreśliła uchwałą domniemanie ważności, to na jakiej podstawie Marszałek Sejmu ma zaprzysiąc Prezydenta? Przecież Marszałek Sejmu nie jest prawdziwą izbą SN, aby przekreślić albo nawet zinterpretować uchwałę PKW. Brak jest podstawy prawnej do zaprzysiężenia, bo nie wiemy, czy incydenty, o których mówi PKW, miały czy nie miały wpływ na wynik wyborów. I żadne argumenty typu: “nie umiecie przegrać” nie mają żadnego znaczenia - napisał były szef LPR.
Jako rozwiązanie Giertych zaproponował ponowne przeliczenie głosów przez PKW oraz wydanie precyzyjnej uchwały, która nie będzie pozostawiać miejsca na interpretacyjne domysły.
Tymczasem Szymon Hołownia nie zamierza się cofać. Utrzymuje, że wszystko odbywa się zgodnie z konstytucją, a jego działania mają zapewnić ciągłość władzy.
źr. wPolsce24 za X/Roman Giertych