Nawet to im nie wyszło. Ekspres Tuska do Chorwacji najpierw się spóźnił, a potem zepsuł

Uruchomienie nowego połączenia zapowiadał sam Donald Tusk, w dniu pierwszej tury wyborów prezydenckich.
- Jest taka cisza, że chyba każdy usłyszy tę dobrą nowinę: mamy wreszcie BEZPOŚREDNIE połączenie kolejowe z Polski do Chorwacji! Ruszamy od czerwca, cztery dni w tygodniu. Szczegóły we wtorek – napisał wówczas na X premier polskiego rządu.
Potem „przełomowe” uruchomienie połączenia omawiało kilkoro ministrów i wszystkie mainstreamowe media. Szybko okazało się, że nawet tak prosta rzecz nie wyszła Tuskowi tak, jak powinna.
- Siedzę w pierwszym historycznym "Adriatic Expressie" odjeżdżającym z Warszawy do chorwackiej Rijeki, choć ja tylko na Śląsk. Pojawiły się radia i telewizje uwieczniające ten moment. A następnie pociąg wyjechał z półgodzinnym opóźnieniem, aby na trasie stanąć. Pasażerowie usłyszeli komunikat o awarii lokomotywy. Alkoholu w Warsie jeszcze nie zabrakło – relacjonował na X dziejową eskapadę były poseł Artur Zawisza.
Inne źródła, np. Polsat News, podają, że opóźnienie wyniosło nieco mniej, bo 25 minut. Przymusowy postój związany z awarią lokomotywy nastąpił na wysokości mazowieckiego Mszczonowa i trwał kilkanaście minut. Rozkładowo podróż ma trwać ok. 19 godzin, trasa liczy 1240 kilometrów. Pociąg ma dojechać do Rijeki w sobotę ok. godz. 10. Czy dojedzie? Trzymamy kciuki za odważnych podróżnych.
źr. wPolsce24 za Polsat News, X/artur_zawisza