Brutalna prawda o upokorzeniu Tuska w Kijowie: „Jego obecność była obciążeniem”. W tle uwagi o Trumpie-agencie

W minioną sobotę świat obiegły obrazki, które u niejednego z nas wywołały rumieniec wstydu. Zaczęło się od podróży do Kijowa. Kiedy kanclerz Niemiec Friedrich Merz, prezydent Francji Emmanuel Macron i premier Wlk. Brytanii Keir Starmer pozowali do zdjęć w swojej salonce, polski premier jechał… innym wagonem. Potem była wizyta w Kijowie – Tuska nie było na części oficjalnych spotkań, a na koniec Merz odesłał go bezceremonialnie do pociągu. Polski premier wracał oczywiście osobno.
Dlaczego Tusk został upokorzony?
Dlaczego doszło do upokorzenia Tuska? Tłumaczeń jest kilka. Od oficjalnego, z MSZ, wedle którego to Ukraińcy kazali Tuskowi jechać oddzielnie ze „względów bezpieczeństwa”, po zupełnie oderwane od rzeczywistości, jak ta sformułowana przez Waldemara Kuczyńskiego: według niego Tusk jest tak znienawidzony i groźny dla Putina, że trzeba było go odseparować od Merza, Macrona i Starmera – dla ich dobra.
Były ambasador na Ukrainie: Tusk był obciążeniem
- Nie sądzę, żeby Federacja Rosyjska była zainteresowana tym, żeby pozbyć się Donalda Tuska, natomiast tam są jakieś czynniki o których nie wiemy – kpi z takich hipotez wybitny znawca polityki wschodniej, były ambasador Polski na Ukrainie Jan Piekło.
W rozmowie z Łukaszem Jankowskim w Radiu Wnet Piekło powiedział wprost, że jego zdaniem Tusk był po prostu obciążeniem dla pozostałych przywódców, którzy chcieli przekonać Donalda Trumpa do swojej koncepcji zawieszenia broni na Ukrainie.
- Obecność Donalda Tuska tam, z politykami zachodnimi, jest pewnym obciążeniem dla nich samych. Doszło tam do rozmowy z Trumpem, a wszyscy pamiętamy wypowiedzieć wyjątkowo niefortunną Tuska z czasu jeszcze przed wyborami w Stanach Zjednoczonych, że według Donalda Tuska Trump jest zwerbowanym agentem rosyjskim i są na to dowody w postaci dokumentów służb amerykańskich – przypomniał Jan Piekło.
- Więc w sytuacji kiedy tam pojawiają się politycy, którzy chcą grać na jedność wspólnoty transatlantyckiej, również jedność ze Stanami Zjednoczonymi, no to tu jest zgrzyt, ponieważ Donald Tusk do tego wizerunku po prostu nie pasuje – dodał eks-dyplomata.
Nie chciał go nawet Zełenski?
Zdaniem Jana Piekły obecności Donalda Tuska w Kijowie nie chciał eksponować nawet Wołodymyr Zełenski.
- Niewątpliwie obecność Donalda Tuska tam, na tym spotkaniu, była obciążeniem dla jego uczestników, także dla samego prezydenta Zełenskiego, który w tej chwili jest w dość dobrych stosunkach z Donaldem Trumpa - powiedział Piekło.
źr. wPolsce24 za Radio Wnet