SKANDAL! "Sędziowie jak WIRUSY" – Minister Żurek w ogniu krytyki za projekt "dezynfekcji" sądów!
- Totalitarny język: Projekt Ministra Żurka (Resort Sprawiedliwości) jest krytykowany za używanie języka "rodem z czasów, które dawno miały minąć". Określenie sędziów mianowanych po 2018 r. jako "zainfekowani" i "neosędziowie" wywołało falę oburzenia.
- Plan segregacji: Ustawa ma posegregować neosędziów na grupy i arbitralnie decydować, kto będzie mógł orzekać, a kto wróci do poprzedniego sądu. Krytycy widzą w tym powrót do "rzeczywistości Polski Ludowej".
- Brak reformy, tylko chaos: Mimo 88 stron przepisów, w projekcie "ani słowa" o przyspieszeniu postępowań sądowych – głównej bolączki Polaków. Cel to tylko "uregulowanie statusu neosędziów".
- Wątpliwości prawne: prezydent Karol Nawrocki konsekwentnie stoi na stanowisku, że sędziowie są równi, co stawia przyszłość ustawy pod znakiem zapytania.
- Osobiste profity: Ujawniono, że sam Minister Żurek zarobił 30 tys. euro (20 tys. euro zadośćuczynienia i 10 tys. kosztów/ugody) na skargach do ETPC, dotyczących m.in. orzekania neosędziów w jego sprawach. Minister "nie pamiętał" kwot, ale potwierdziła je jego zastępczyni.
Największe oburzenie budzi język użyty przez ministra Żurka. Określanie sądów jako "zainfekowanych" i sędziów nominowanych po 2018 roku jako "neosędziowie" to, zdaniem komentatorów, "język z totalitarnego słownika", który natychmiast przywołuje skojarzenia z propagandą nazistowską i komunistyczną. Sędziowie zapowiadają podjęcie kroków prawnych w związku z tymi bulwersującymi sformułowaniami.
Segregacja i weryfikacja jak w PRL
Plan Żurka to nic innego jak posegregowanie sędziów awansowanych przez tzw. neo-Krajową Radę Sądownictwa. W zależności od arbitralnej oceny, będą oni przechodzić okres próbny, a następnie zostaną zweryfikowani pod kątem "przydatności dla nowego ustroju". Dopiero wtedy minister ma decydować, czy dany sędzia może dalej orzekać.
"To jest rzeczywistość Polski Ludowej, w której minister sprawiedliwości był takim głównym aktorem" – alarmują eksperci. Projekt ten otwiera drogę do jednostronnego i politycznego wpływu na to, kto w polskim sądzie ma prawo do wymierzania sprawiedliwości.
W odpowiedzi na krytykę, premier Donald Tusk skomentował lakonicznie, że projekt "przywróci praworządność", pomijając całkowicie sedno zarzutów: gdzie jest kompromis, skoro sam projekt opiera się na nielegalnym podziale sędziów?
Minister Żurek zarobił na chaosie: 30 000 euro z ETPC
Kontrowersji wokół projektu dodaje fakt, że sam twórca ustawy, Minister Żurek, zarobił na chaosie w sądownictwie.
W programie ujawniono, że złożył on szereg skarg przeciwko Polsce do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka (ETPC) – w tym z powodu orzekania "neosędziów" w swoich sprawach. Choć sam minister "nie pamiętał" kwot, jego zastępczyni sprecyzowała: w wyniku wyroków i ugody ETPC zasądził na jego rzecz 20 tys. euro zadośćuczynienia oraz 10 tys. euro kosztów.
Krytycy podkreślają: "Tak zarabia się na problemach, które wcześniej samemu się wykreowało". To stawia pod znakiem zapytania, czy priorytetem w tej reformie jest systemowa zmiana, czy też utrwalenie chaosu, z którego można czerpać profity.
Wątpliwe jest również to, czy ustawa ta kiedykolwiek wejdzie w życie, gdyż Prezydent konsekwentnie stoi na stanowisku, że nie ma neosędziów, a wszyscy sędziowie są równi.
źr. wPolsce24