Wróciła sprawa słynnej debata w Końskich. Milczenie TVP i sztabu Trzaskowskiego. Kto naprawdę za to zapłacił?

Przypomnijmy: do pierwszej debaty w Końskich doszło 11 kwietnia tego roku. Wzbudziła ona wiele negatywnych komentarzy dotyczących zachowania mediów publicznych oraz sztabu Rafała Trzaskowskiego. Pierwotnie miała odbyć się w formule pojedynku „1 na 1” pomiędzy prezydentem Warszawy a Karolem Nawrockim, a za jej organizację odpowiadać miały TVP, TVN oraz Polsat. Z udziału w wydarzeniu wykluczono jednak dziennikarzy telewizji wPolsce24, Republiki i TV Trwam, którzy wspólnie postanowili zorganizować własną, otwartą debatę dla wszystkich kandydatów.
Naciski społeczne ostatecznie zmusiły sztab Rafała Trzaskowskiego do zmiany decyzji, w wyniku czego główna debata — transmitowana m.in. przez Telewizję Polską — zyskała bardziej otwarty charakter. Kandydaci otrzymali jednak zaproszenia zaledwie dwie godziny przed rozpoczęciem wydarzenia, przez co nie wzięło w nim udziału kilku z nich, m.in. Sławomir Mentzen i Adrian Zandberg, którzy mieli już wcześniej zaplanowane spotkania wyborcze.
Jeszcze więcej kontrowersji wywołała jednak sama organizacja przedsięwzięcia, a dokładniej — sposób, w jaki ją przeprowadzono. Wielu kandydatów wskazywało na liczne nieprawidłowości, które stały się przedmiotem dyskusji podczas dzisiejszego posiedzenia Komisji Kultury. Jolanta Hajdasz ze Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich zażądała natychmiastowego ujawnienia wszystkich faktur związanych z organizacją wydarzenia.
Kto zapłacił za debatę?
Hajdasz zwróciła uwagę przede wszystkim na kwestię organizatora. TVP od początku zaprzecza, jakoby była odpowiedzialna za organizację debaty z 11 kwietnia, twierdząc, że jedynie „świadczyła usługę transmisyjną” na zlecenie sztabu Rafała Trzaskowskiego. Problem w tym, że w takim przypadku na ekranie — zgodnie z przepisami Kodeksu Wyborczego — powinno się pojawić oznaczenie: „Materiał finansowany przez sztab wyborczy Rafała Trzaskowskiego”. Takie oznaczenie nie pojawiło się ani razu. Co więcej, TVP konsekwentnie unika odpowiedzi na pytania o rozliczenia finansowe, co zdaniem komentatorów może świadczyć o próbach ukrycia prawdziwej roli Telewizji Polskiej w całym przedsięwzięciu.
Niestety działania Jolanty Hajdasz i pozostałych członków Komisji Kultury nie przyniosły efektu. Tuż po pojawieniu się pytań dotyczących fakturowania całego wydarzenia przewodniczący komisji, Piotr Adamowicz, zarządził tygodniową przerwę techniczną. Tego typu decyzja jedynie nasiliła spekulacje i utwierdziła opinię publiczną oraz ekspertów w przekonaniu, że sprawa ma drugie dno. W najgorszym scenariuszu może pociągnąć za sobą sztab Rafała Trzaskowskiego, Koalicję Obywatelską, a także same władze TVP.
Jakie są możliwe scenariusze?
Pierwszy zakłada, że to Telewizja Polska była faktycznym organizatorem debaty, działając na polecenie sztabu Rafała Trzaskowskiego. Oznaczałoby to nielegalne finansowanie kampanii wyborczej z publicznych środków, co stanowiłoby poważne naruszenie przepisów dotyczących wydatkowania pieniędzy na cele wyborcze. Nie byłoby to zresztą pierwsze oskarżenie tego typu wobec prezydenta Warszawy.
Drugi scenariusz odnosi się do oświadczenia TVP, zgodnie z którym to sztab Trzaskowskiego miał być organizatorem wydarzenia. Gdyby ta wersja okazała się prawdziwa, doszłoby do przestępstwa wyborczego polegającego na przekroczeniu limitów wydatków kampanijnych. Transmisja odbyła się bowiem w godzinach tzw. „prime time”, co oznacza ogromne koszty produkcji — szacowane na kilka milionów złotych.
Jak jest naprawdę? Na razie nie wiadomo, ponieważ ani polskie władze, ani kierownictwo Telewizji Polskiej nie chcą ujawniać szczegółów. Możliwe, że liczą na to, iż sprawa ucichnie w natłoku innych afer. Wydaje się jednak, że to tylko złudna nadzieja.
źr.wPolsce24