Polska

43 lata temu w pacyfikacji "Wujka" zamordowano 9 górników. Miesiąc później władze uznały, że zomowcy działali w warunkach „obrony koniecznej”

opublikowano:
Katowice_Pamietamy_mural_2018
Mural Pamiętamy z 2016 roku przy KWK Wujek (fot. Wikimedia Commons Adrian Tync - Praca własna CC BY-SA 4.0)
43 lata temu, 16 grudnia 1981 r., od kul funkcjonariuszy plutonu specjalnego ZOMO zginęło dziewięciu górników kopalni "Wujek" w Katowicach. Strzały padły zaraz po tym, gdy górnicy wyparli napastników za bramę i wydawało się, że jest po walce.

Strajk w kopalni „Wujek” rozpoczął się 14 grudnia. Górnicy żądali odwołania stanu wojennego i uwolnienia Jana Ludwiczaka, szefa zakładowej „Solidarności”, który w nocy z 12 na 13 grudnia został zabrany przez milicję z mieszkania i internowany.

15 grudnia od rana górnicy przygotowywali się do obrony kopalni. W tym, że władze będą chciały siłą złamać ich opór górników z „Wujka” utwierdziły wieści z innych kopalń – „Staszic” w Katowicach i „Manifest Lipcowy” w Jastrzębiu-Zdroju, gdzie do takich akcji już doszło.

Rzeczywiście, 15 grudnia podczas narad w katowickim Urzędzie Wojewódzkim i komendzie wojewódzkiej milicji, zapadła decyzja o złamaniu oporu strajkujących. Do akcji w „Wujku” planowano skierować 1471 milicjantów, 760 żołnierzy i ciężki sprzęt: 22 czołgi oraz 44 bojowe wozy piechoty i armatki wodne. Wieczorem 15 grudnia uczestnicy strajku poprosili księdza Henryka Bolczyka, proboszcza znajdującego się w pobliżu „Wujka” kościoła, o odprawienie mszy. Gdy przyszedł, wspólnie z nim odmówili różaniec. Pod koniec modlitwy, gdy do uszu zgromadzonych doszły odgłosy przemieszczających się tuż za kopalnianą bramą ciężkich pojazdów wojskowych, ks. Bolczyk udzielił absolucji generalnej.

16 grudnia między godz. 8 i 9 do kopalni przyjechał pułkownik Piotr Gębka (zastępca szefa Wojewódzkiego Sztabu Wojskowego) w towarzystwie innych oficerów. Wezwał górników do przerwania akcji, twierdząc – wbrew faktom – że oprócz „Wujka” w żadnym innym zakładzie strajków nie ma. Dał im godzinę na opuszczenie terenu kopalni. Górnicy w odpowiedzi na to ultimatum zaczęli śpiewać "Boże, coś Polskę". Wychodzącego pułkownika uprzedzili, że jeśli na teren kopalni wejdzie wojsko, nie będą się bronić, ale stawią opór, gdyby do akcji wkroczyła milicja. Na drogach wokół „Wujka” stały czołgi i wozy pancerne, zaś nad zakładem przelatywał nisko wojskowy śmigłowiec. Zebrany w pobliżu kopalnianej bramy tłum ludzi - w tym kobiety i dzieci – zaczęto polewać z armatek wodnych (przy kilkunastostopniowym mrozie), obrzucać gazami łzawiącymi i świecami dymnymi. Od użycia gazów i świec dymnych zaczęła w końca pacyfikacja samej kopalni.

Po godz. 10, po staranowaniu muru (w miejscu tym dziś stoi krzyż – pomnik), na teren „Wujka” wjechał czołg, a za nim wbiegł oddział ZOMO. Po kilku próbach inny czołg rozbił barykadę na bramie wjazdowej. Na plac przed kotłownią weszli zaopatrzeni w tarcze i przyłbice zomowcy. Za nimi, po torach kolejki wąskotorowej, szedł mundurowy z długą bronią palną. Ok. godz. 12 zomowcy obrzucili górników pociskami z gazem łzawiącym, ale za chwilę pociski te poleciały w ich stronę. Wszędzie unosił się dym, gdyż teren był przez cały czas obrzucany granatami łzawiącymi i świecami dymnymi. Górnikom udało się też unieruchomić jeden z czołgów, wkładając grube pręty w jego gąsienice. Zaraz potem z innych czołgów rozległy się salwy – jak się okazało, strzelano jednak pustymi pociskami.

W kilku miejscach doszło do starć wręcz. Zomowcy wycofali się poza teren kopalni, ale trzech z nich wpadło w ręce górników – zostali odprowadzeni na bok i rozbrojeni. To z tego momentu pochodzi długo potem omawiany w trakcie procesu zapis rozmowy radiotelefonicznej na kanale milicyjnym. „Potrzebujemy pomocy. Trzeba strzelać, bo nas wytłuką. Czy możemy strzelać? Odbiór – pytał ktoś z milicjantów. Odpowiedź była krótka: „Nie, czekajcie na rozkaz.” Rzecz w tym, że według jednych sens tej odpowiedzi sprowadzał się do kategorycznego zakazu użycia broni, ale zdaniem drugich było to przyzwolenie: sens się zmieniał w zależności od tego, czy w tym zdaniu znajdował się przecinek, czy go nie było.

Po wycofaniu zomowców przez chwilę wydawało się, że walka jest skończona i wtedy padły strzały. Kula trafiła m.in. przewodniczącego Komitetu Strajkowego Stanisława Płatka. Padli też zabici (na miejscu zginęło siedem osób i informacja o takiej liczbie ofiar jeszcze tego samego dnia została podana na antenie Radia Wolna Europa, dwóch górników zmarło potem od ran). Strzały, od których padli zabici, oddali funkcjonariusze plutonu specjalnego ZOMO.

W styczniu 1982 r., zaledwie miesiąc po pacyfikacji, prokuratura wojskowa umorzyła śledztwo w sprawie strzałów na „Wujku”. W postanowieniu o umorzeniu śledztwa zaznaczono wtedy, że zomowcy działali w warunkach „obrony koniecznej” i użyli broni zgodnie z przepisami.

Zaraz po tym, gdy na „Wujku” umilkły strzały (ok. godz. 13) na pomoc poszkodowanym ruszyli lekarze, m.in. z pobliskiej przychodni w Katowicach-Ligocie. Karetki pogotowia nie wpuszczono jednak na teren kopalni. Rannych trzeba więc było wynosić przez bramę wjazdową, gdzie milicja sprawdzała ich dowody osobiste. Gdy wśród wywożonych karetką milicjanci zauważyli Stanisława Płatka, dowódca jednostki ZOMO, pułkownik Kazimierz Wilczyński, chciał go uderzyć pałką. W obronie Płatka stanął jednak jeden z obecnych przy tym wojskowych. Kilku innych rannych górników milicjanci wywlekli z sanitarek, zrywali nawet założone im opatrunki. Rannego przewodniczącego komitetu strajkowego sanitarką milicyjną przewieziono do szpitala MSW w Katowicach.

Ok. godz. 14 pułkownik Gębka razem z komisarzem wojskowym pułkownikiem Wacławem Rymkiewiczem i dyrektorem kopalni udał się do górników. Ci przedstawili im warunki przerwania strajku. Do poprzednich: odwołanie stanu wojennego i uwolnienie Jana Ludwiczaka, dołączyli nowe: wycofanie oddziałów ZOMO, podanie do publicznej wiadomości informacji o wydarzeniach w kopalni, w tym o zabitych i rannych, oraz ujawnienie nazwiska dowódcy akcji. Pułkownik Gębka oświadczył, że żaden z tych warunków nie zostanie spełnionych. Górnicy zaprowadzili wtedy wojskowych do stacji ratownictwa, gdzie leżały już ciała zabitych.

Ok. godz. 17, po długiej naradzie, protestujący sformułowali nowe warunki przerwania strajku: swobodne opuszczenie kopalni przez wszystkich górników, (przed kopalnianą bramę miały zostać podstawione autobusy), wycofanie z okolicy kopalni oddziałów ZOMO, niewyciąganie konsekwencji karnych i dyscyplinarnych wobec strajkujących. Zanim ok. godz. 19 górnicy opuścili teren kopalni przy ścianie kotłowni, w miejscu gdzie zginęli ich koledzy, wkopali krzyż.

Ostatecznie śmierć w wyniku pacyfikacji „Wujka” poniosło dziewięciu strajkujących, zaś 23 zostało rannych. Rządowa propaganda akcentowała, że rannych w trakcie akcji zostało 41 milicjantów i żołnierzy, w tym jedenastu ciężko. 

źr. wPolsce24 za PAP (Józef Krzyk)

Studio Magdaleny Ogórek

Aukcja obozowych pamiątek, upokarzanie kibiców i sabotaż na torach. O czym naprawdę była ta gorąca debata?

opublikowano:
Magdalena Ogóek w studiu programu telewizyjnego
Niemiecka aukcja artefaktów ofiar obozów koncentracyjnych, upokarzające kontrole kibiców na Stadionie Narodowym, domniemany sabotaż na torach kolejowych, spory o energię i rolnictwo oraz sprzeczka o uhonorowanie żołnierza Mateusza Sitka – ta dyskusja była emocjonalna od pierwszej do ostatniej minuty. Zobacz wideo, w którym politycy i komentatorzy ścierają się o pamięć, bezpieczeństwo, godność i przyszłość Polski.
Polska

Ważna zapowiedź Jarosława Kaczyńskiego. Chodzi o program PiS

opublikowano:
Jarosław Kaczyński podczas spotkania z Polakami. Odwiedził Kwidzyn i Elbląg i zapowiada dalsze podróże po Polsce
Jarosław Kaczyński podczas spotkania z Polakami (fot. wPolsce24)
Gdy obecny rząd skupia się na nienawiści i prześladowaniu poprzedników, jego polityczni konkurenci w tym czasie próbują myśleć o przyszłości Polski. Prezes PiS już zapowiedział ofensywę i szereg spotkań polityków jego ugrupowania z Polakami i wsłuchiwanie się w głos rodaków, by napisać program wyborczy.
Polska

Co dalej ze Zbigniewem Ziobrą? Polityk zdradza swoje kolejne kroki

opublikowano:
Zbigniew Ziobro w rozmowie z Emilią Wierzbicki i Wojtkiem Biedroniem
Zbigniew Ziobro w rozmowie z Emilią Wierzbicki i Wojciechem Biedroniem (fot. wPolsce24)
Dziennikarze telewizji wPolsce24 Emilia Wierzbicki i Wojciech Biedroń udali się do Budapesztu, gdzie spotkali się z byłym ministrem sprawiedliwości Zbigniewem Ziobrą.
Polska

Służby zajmują się opozycją, a nie rosyjską dywersją! Porażające kulisy ataku na polskie tory

opublikowano:
Nagranie z kanału "wPolsce24" przedstawia polityczną debatę dotyczącą domniemanego aktu dywersji na polskiej kolei, który miał miejsce w pobliżu stacji Mika
(fot. wPolsce24)
Reporter telewizji wPolsce24 rozmawia z Iwoną Kurowską, starosta powiatu garwolińskiego. To ona, jako jedna z pierwszych podała informację o akcie dywersji polskich torach. Niestety, zaatakowali ja przedstawiciele aktualnego obozu rządzącego.
Polska

Tak wygląda 19-latek, który groził polskiemu prezydentowi i pisał do głowy państwa per "Karolku"

opublikowano:
Zatrzymany 19-latek, który groził prezydentowi Karolowi Nawrockiemu w rękach policji
Tak wygląda człowiek, który w internecie zwraca się do prezydenta per "Karolku" (Fot. policja.pl)
Trzy lata więzienia grożą 19-latkowi, który zamieścił w internecie groźby pod adresem prezydenta Karola Nawrockiego. Stołeczna policja pokazała dziś zdjęcia mężczyzny. To uczeń szkoły zawodowej, mieszkaniec powiatu otwockiego.
Polska

Gdzie jest Tusk? Na ważną konferencję wysłał swoich ministrów. "Zmarnowali tylko czas Polaków"

opublikowano:
mid-25b17404 ok
- Zabezpieczono obfity materiał dowodowy, który pozwoli na szybką identyfikację sprawców tego haniebnego aktu dywersji - zapewnił szef MSWiA Marcin Kierwiński. - Najlepsi funkcjonariusze zostali skierowani do tej sprawy – wtórował koordynator służb specjalnych Tomasz Siemoniak. Choć ministrowie dwoili się i troili, przedstawiciel Kancelarii Prezydenta ocenił ich konferencję surowo: - Zmarnowali czas – powiedział Karol Rabenda, gość telewizji wPolsce24.