Niemcy będą dotować swój przemysł wbrew zasadom UE. Co na to Bruksela?

Najnowszy przykład, o którym pisze wspomniany portal dotyczy tego, że Berlin planuje dopłacać do rachunków za prąd dla najbardziej energożernych firm. Koszt? Skromne 10 miliardów euro do 2030 roku. Pomoc? Znacząca. Legalność? Cóż... sami niemieccy urzędnicy przyznają w wewnętrznych dokumentach, że plan „stawia poważne wyzwania pod względem zgodności z prawem UE”.
Gdy Niemcy łamią zasady – nikt nie przeszkadza
Unijne przepisy jasno zabraniają stałego wspierania firm pieniędzmi publicznymi, bo prowadzi to do wypaczenia konkurencji. Mniejsze, biedniejsze kraje nie mają takich środków jak Berlin – i o to chodziło przy tworzeniu wspólnego rynku: by wszyscy grali według tych samych zasad.
Ale jak pokazuje praktyka – zasady są dla słabych. Niemcy mogą sobie pozwolić na „negocjacje”. Inni – na co najwyżej pisanie listów protestacyjnych.
Bruksela mięknie, kiedy chodzi o silnych
Eksperci, na których powołuje się politico.eu mówią wprost: Komisja Europejska raczej nie powie Niemcom "nie". Co najwyżej spróbuje coś „dogadać”. Może zaproponuje kosmetyczne zmiany, dorzuci coś o zielonej transformacji, efektywności energetycznej i wszystko zostanie przyklepane. I to mimo że Komisja zawsze była niechętna tzw. „pomocy operacyjnej”, która – cytując jednego z ekspertów – „utrzymuje przy życiu nieefektywne sektory”.
Ale przecież nie po raz pierwszy Berlin forsuje swoje. W 2022 r. Niemcy uruchomiły gigantyczny fundusz w wysokości 200 miliardów euro, by złagodzić wzrost cen gazu. Wtedy też słychać było głosy oburzenia, że Niemcy rozbijają unijną jedność. I co? I nic.
Małe kraje mogą tylko patrzeć
Nic dziwnego, że mniejsze państwa członkowskie są wściekłe. Jak mają konkurować, skoro Niemcy zasypują swoje firmy miliardami euro? To nie jest już tylko kwestia uczciwej konkurencji – to rozbijanie solidarności wewnątrz Unii. W czasach, gdy potrzebujemy jedności wobec Rosji i globalnych napięć handlowych, Berlin idzie w swoją stronę.
Jak mówi jeden z unijnych dyplomatów: „Nie możemy sobie teraz pozwolić na rozłam. Mamy zasady pomocy państwa z jakiegoś powodu. Inaczej rozwalimy wspólny rynek”.
Co zrobi Komisja?
Prawdopodobnie – nic. Może zaprosi Niemców na rozmowy, może wyda jakieś oświadczenie, może zaproponuje „alternatywne rozwiązania”. Ale twardego „nie” się nie spodziewajmy. Bo Niemcy to Niemcy. W Unii mogą więcej. A reszta – może się tylko przyglądać i siedzieć cicho.
źr.wPolsce24 za politico.eu